Pianotwory

IMG_4543

Cały kraj walił dziś drzwiami i oknami do Lidla, wiadomo – promocja na pieluchy to nie przelewki. Dlatego też z samego rana popchałam nasz wózeczek do Biedronki – aby lodówka nie straszyła pourlopowymi pustkami. No i oczywiście zamiast skupić się na szynce dla męża, wpadłam na dział z promocjami, gdzie mój wzrok przyciągnęło niesamowicie kolorowe opakowanie z niezwykle tajemniczą i chwytliwą nazwą… PIANOTWORY. Moja wyobraźnia ruszyła z kopyta!

“To na pewno preparat który zaraz po zetknięciu z wodą tworzy z piany potworka, który umila kąpiel dziecku. Albo zamienia wodę w kolorową piankową substancję!” Mój wzrok błądził po informacjach umieszczonych na opakowaniu, a główka cały czas na pełnych obrotach. Po chwili piankowy potwór w mojej głowie pachniał owocami, a piana zapełniała całą łazienkę. W całym tym amoku zapakowałam do koszyka dwa opakowania i ruszyłam zadowolona do kas, nie mogąc się doczekać aż podzielę się moją zdobyczą z mężem, a Ewkę zapakuję do wanny. Z tego wszystkeigo nie spojrzałam na dość istotną informację na opakowaniu – “nieodpowiednie dla dzieci poniżej 3 roku życia”.

Ta informacja przekazana mi dzięki czujności jednej z czytelniczek, nieco spowolniła mój zapał. Nie czuję się kompetentna do analizy składu chemicznego umieszczonego na drugiej stronie opakowania, ale udało mi się ustalić, że w składzie nie ma parabenów. Z drugiej strony chemiczny zapach kapsułek docierający do mnie po otwarciu opakowania, delikatnie daje do myślenia co tam w środku właściwie siedzi? Producent chwali się zawartością olejku z awokado i witamin  A, D i E – czyli  tych które działają pozytywnie na skórę. Po tej informacji powoli się uspokoiłam i stwierdziłam, że na pewno nic złego od takiej piankowej kąpieli dziecku nie może się stać.

W środku opakowania znalazłam 9 kolorowych kapsułek, przypominających nieco te których część z Was pewnie używa w pralce lub zmywarce. Torebka zabezpieczona jest dodatkowo zapięciem strunowym, aby uniknąć przypadkowego kontaktu kapsułki z wodą. Z dostępnych zapachów: limonki, truskawki oraz pomarańczy wybrałam ten ostatni i po prostu wrzuciłam malutką torebeczkę do wanny pod bieżącą wodę.
OLYMPUS DIGITAL CAMERAOpisałam Wam wcześniej jak sobie wyobrażam Pianotwora, który okazał się po prostu skoncentrowanym i porcjowanym płynem do kąpieli. W dodatku jak na moje kąpielowo-piankowe gusta, jedna saszetka to za mało, dlatego też zdecydowałam się na wrzucenie do wanny drugiej paczuszki. Dopiero teraz piany zrobiło się wystarczająco dużo, a zapach pomarańczy wypełniał całą łazienkę, nawet kilka godzin po kąpieli! I choć chemiczny zapach kapsułki mnie odstraszał, to po jej rozpuszczeniu aromat był na prawdę przyjemny i nie drażniący. A co do zabawy, to było tak:

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERAEwa generalnie jest fanką wody, nie potrzebuję jej dodatkowo zachęcać do kąpieli. Bawiła się jak zwykle wspaniale, tak więc nie widzę różnicy w kąpieli z pianką lub bez. A co do moich oczekiwań co do Pianotwora… to cóż, musiałam sobie go zrobić sama, przyozdabiając dziecko tu i ówdzie 😉

Podsumowując: Za 6,99 zł otrzymacie 9 kapsułek zwykłego płynu do kąpiel. Wyróżnia się spośród innych dość trwale utrzymującym się zapachem, oraz wytrzymałą na zniszczenia pianą (dość długo mi zeszło na tym, aby do końca ją spłukać). Nie wiem/ nie znam się, dlaczego nie powinnam go używać u dzieci poniżej 3-go roku życia, ale skóra córki po kąpieli nie odbiegała od stanu normalnego, wręcz miałam wrażenie podczas smarowania, jakby była trochę miększa. A co do pozostałych kapsułek to myślę, że się z po prostu z Ewą jakoś podzielimy, a przy następnej okazji poszukam dla niej czegoś nowego, bowiem chwytliwa nazwa i przyciągające wzrok opakowanie to nie wszystko.

EDIT (19.08.2015) po kąpieli w “truskawce” stwierdzam, że bardziej dla tego zapachu pasowała by nazwa “czerwone żelki”.