Droga żłobkowa ciociu…

tytul

Droga żłobkowa ciociu,

na wstępie przepraszam Cię, że tak dziwnie się dziś zachowałam. Błądziłam wzrokiem, byłam mało kontaktowa i trochę… zakręcona. Pewnie wydaje Ci się, że zszokowało mnie to, że Ewunia pierwszy raz płacze od kiedy pojawiła się w progach waszej placówki, to znaczy szóstego dnia pobytu w żłobku. No może trochę tak, ale od razu mi wytłumaczyłaś, że to trwa raptem od 3 minut, i że zapłakała dopiero gdy zobaczyła, że po inne dziecko przyszła już mama. Ja pojawiłam się kilka chwil później. No więc to nie o te łzy chodzi. Tylko o to jak moja malutka córeczka Cię przytulała, jak szukała w pociechy w Twoich ramionach. Wiesz, ja po prostu poczułam się… zazdrosna!

Znacie się zaledwie tydzień. W pierwszym dniu adaptacji spędziłyście całą godzinę na zabawie, był z Wami też tata. Ta godzina wystarczyła, żeby następnego dnia Młoda nie odpuściła Cię na krok, nie chciała nawet podejść do dzieci. Na szczęście od środy było już coraz lepiej, choć często zwracasz uwagę na to jak Ewunia się denerwuje gdy tylko znikasz z  zasięgu jej wzroku. Wiem, że masz pod swoją opieką inne dzieci, ale jej przywiązanie zrobiło na Tobie duże wrażenie. Widzisz, na mnie właśnie dzisiaj też.

Z każdym dniem adaptacji Ewa chwaliłaś jej umiejętności – samodzielnego zasypiania, samodzielnego jedzenia i otwartości na wszelkie nowości. To dla mnie najpiękniejsze komplementy – docenienie dziewiętnastu miesięcy mojej i jej ojca pracy. Włóczenia się z dzieckiem po dziwnych miejscach na przekór wszelkim nieprzychylnym opiniom. Nocowaniu w nowych warunkach: u babci, w hotelu, czy ucinaniu sobie popołudniowych drzemek tam  gdzie nas sen zastał. Tak walczyliśmy o to, żeby nie zachowywała się jak mały dzikusek, żeby się nie bała hałasu, żeby nowe miejsca i osoby jej nie paraliżowały. No i sama przyznasz, że nam się udało i całkiem dzielna z niej dziewczynka wyrosła.

Zazdroszczę Ci, że to przy Tobie pierwszy raz samodzielnie przygotowała i zjadła kanapkę. Okazało się, że potrafi. Obyło się bez krojenia na kosteczki, wmuszania, błagania i podtykania jedzenie biegającemu dziecku. Jeszcze bardziej Ci zazdroszczę, że widziałaś jej pierwszy samodzielnie zjedzony talerz zupy – mi to się nadal w głowie nie mieści! Bardzo chcieliśmy to zobaczyć z mężem na własne oczy, i mimo wszelkich prób przez cały weekend nam się to nie udało. Wiem, że w towarzystwie dzieci zachowują się inaczej, ale i tak ciężko mi to przeboleć. Dopiero przez to pożałowałam, że w naszym żłobku nie ma monitoringu. Nie, nie chciałabym jej cały czas podglądać, to według mnie chore tak wisieć nad dzieckiem. Ale chętnie odtworzyłabym z nagrań, te chwile o których mi opowiadasz. Wiesz, że po wizycie w żłobku i spotkaniu z Tobą codziennie przybywa mi kilka centymetrów wzrostu? Taka jestem z niej dumna!

Zawsze jak ją odbieram mam do Ciebie mnóstwo pytań. Ale jak tylko ją widzę to wszystkie ulatują mi z głowy. Ale Ty sama dobrze wiesz co trzeba mi przekazać. Dajesz mi chwilę na nacieszenie się Ewą, a potem zaraz meldujesz: co jadła, ile spała, co robiliście. Po trzy razy potwierdzasz: “tak, zjadła zupkę”, “tak, całą”, “tak, sama”. Ale i tak do końca nie mogę w to uwierzyć. A Ty dalej snujesz swoją opowieść: że dziś uczyliście się nowej piosenki i zabawy w kółeczku. Że bawiliście się na dworze. W domu cały czas nasłuchuję, czy nie podśpiewuje sobie przypadkiem pod nosem lub nie powtarza jakiegoś nowego słowa. A może pojawi się imię kolegi lub koleżanki z grupy? Ewa pokazuje mi pieczątki, które stawiasz jej na dłoni – genialny i prosty trick! Pokazuje i mówi: ciocia!

Zazdroszczę Ci tych wszystkich chwil o których wspomniałam, a dzisiejszy widok łkającej Ewy w Twych ramionach zakuł mnie najmocniej. Ona po tych kilku dniach tak bardzo Ci ufa… Dlatego błagam:

Nie skrzywdź jej i nigdy jej nie zawiedź.

Powierzyłam Ci jeden ze swych największych skarbów…

Mama Ewy

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA