EZPZ – bułka z masłem!

EZPZ

Easy peasy – to znaczy “bułka z masłem”. Od tego angielskiego powiedzonka wzięła się właśnie nazwa silikonowej maty. Od kiedy pojawiła się na targach Kids’ Time w Kielcach, robi w naszym kraju furorę, wśród rodziców dzieci, które zaczynają samodzielnie się odżywiać. Postanowiłam sprawdzić na czym polega jej fenomen. Na warsztat wzięliśmy talerzyk z podziałkami, który chyba wszystkim bez wyjątku przypomina uśmiechniętą buzię. To Happy Mat. W polskiej dystrybucji znajdziecie jeszcze pojedynczą miseczkę – Happy Bowl.

ezpz puste

EZPZ

Amerykańska firma EZPZ ma trochę bogatszą ofertę niż dostępne u nas w Polsce miseczki. Na stronie producenta znajdziecie także owalną mini wersję Happy Mat, okrągłą matę z miseczką do przekąsek oraz prostokątną matę z kwiatkiem do zabawy. Te dwa ostatnie modele dostępne są tylko w kolorze miętowym, natomiast cała reszta występuje w 4 kolorach: szarym, niebieskim, różowym oraz limonkowym. Wyprodukowano również mikro wersję Happy Mat nadającą się dla zabawek, ale wybaczcie, pominęłam ją w zestawieniu. Poszczególne modele różnią się od siebie głębokością oraz pojemnością przegródek. W Happy Mat mamy do dyspozycji dwie części (oczy) po 120 ml oraz jedną przegródkę (uśmiech) o pojemności 300ml. Pojemność Happy Bowl to 235 ml.

ezpz pełne

Innowacyjność maty polega na tym, że teoretycznie dziecko nie da rady jej podnieść i zrzucić, co zazwyczaj skutkuje ubrudzeniem wszystkiego jedzeniem w zasięgu kilku metrów. W praktyce wygląda to tak – mata faktycznie się mocno przysysa.  Jest trudna do ruszenia i żeby to nastąpiło muszą być spełnione dwa warunki. Pierwszy – brudna, niegładka powierzchnia. Drugi – odpowiednio utalentowane dziecko.

Żeby sprawdzić siłę przyssania maty wykonałam małe doświadczenie. Na ścianach w mojej kuchni zamiast klasycznych płytek zamontowana jest szyba. Kiedyś przed wyjazdem na weekend, zamiast odłożyć matę na półkę, przyczepiłam ją pionowo do ściany. Byłam mocno zszokowana, gdy po trzydniowej nieobecności ta dosyć ciężka mata, nadal trzymała się w tym samym miejscu!!! Dobrze dobrana powierzchnia warunkuje dobrą przyczepność. Mata rewelacyjnie trzyma się na gładkich blatach kuchennych, szklanych stolikach, plastikowych tackach od krzesełek, pod warunkiem, że mają one odpowiedni wymiar (niestety, Antilop z IKEA do nich nie należy). Mata kiepsko się trzyma gdy: kładziecie ją na drewnianym stole lub gdy wasz maluch podważa ją z brzegu palcem. I szczerze – taka dwuletnia Ewa świetnie sobie daje z tym radę, natomiast pół roku młodszy kuzyn jeszcze tego nie rozpracował. Myślę jednak, że to bardziej kwestia dziecka, niż wieku. Funkcja przyssania najlepiej i najdłużej się sprawdzi u maluchów dopiero uczących się samodzielnie jeść. Ale to wcale nie oznacza, że nie mata nadaje się dla nieco starszych milusińskich! Jej zaletą jest również ochrona przed zabrudzeniem stołu, krzesełka, czy co tam się znajduje między miską a jamą ustną. Wiadomo, przy pierwszych próbach samodzielnego jedzenia sztućcami wszelkie pokarmy mają tendencję do spadania. Za ochronę domowych powierzchni płaskich macie należy się co najmniej Oskar. Dzielnie przyjmuje na siebie spadające okruszki, rozlane zupki, kropelki sosu, rozsmarowany “mem” (czyt. dżem 😛 ), tłuste łapki, kakałko kapiące ze słomki i wszystko inne to co zaraz musiałybyście wycierać, zapierać, szorować. Nie zapomnijcie tylko odpowiednio osłonić dziecka i w ten sposób zredukujecie sprzątanie po posiłku do minimum, czyli najczęściej do wyrzucania resztek (o ile w ogóle są) i zapakowania EZPZ do zmywarki!

Możliwość mycia w zmywarce, to kolejna właściwość sprawiająca, że jeszcze bardziej polubiłam matę. Gadżety mają bowiem ułatwiać życie, a nie przysparzać dodatkowej roboty – czyli zalegać w zlewie i czekać na to, aż ktoś je umyje. Choć i z tym nie ma stresu – silikon jest materiałem, od którego bez problemu oddzielicie zaschnięty pokarm. Nie ma  też obaw, że z czasem materiał się przebarwi, a dodatkowo nie rozwijają się na nim bakterie, wirusy i grzyby, więc jest bezpieczny w kontakcie z jedzeniem.

Nasza mata po niemalże miesiącu używania, cały czas wygląda jak nowa, mimo że Ewa jej nie oszczędzała ćwicząc jedzenie łyżką i widelcem. Happy Mat jest odporna nie tylko na działania mechaniczne ale i wysokie temperatury. Ale polubiłam ją z jeszcze innego powodu… Uwielbiam to, że przypomina uśmiechniętą buzię, której wypełnianie jedzeniem sprawia mi olbrzymią frajdę. Sprawianie, że mata “ożywa” to bardzo kreatywna forma serwowania posiłków. Serio, czasem, miałam przygotowane coś tylko na dwie przegródki, więc żeby w tej ostatniej części nie było pusto, dorzucałam gratis. I bardzo często ten ostatni dodatek robił furorę, kiedy reszta pozostawiała nietknięta (ahh, te wybredne niejadki!). Z resztą, moje poczynania z matą mogliście niejednokrotnie obserwować na Instagramie.

Pod koniec wypadałoby wymienić wady, bo kilka zastrzeżeń nie ukrywam że mam. Oto co mi przeszkadzało: mając szafki pełne zwykłych talerzy, trudno gdzieś wpasować EZPZ. Mimo, że jedzonko na macie można podgrzewać w mikrofalówce, to zupełnie nie współgra to ze sobą. Prostokątna mata nie obraca się swobodnie na okrągłym talerzu. Właściwości czepne maty dają także o sobie znać, przyciągając do niej wszelkie okruszki i paprochy. Z taką zabrudzoną matą nie uzyskacie dobrego przylegania na stole. Nie najwygodniejsze jest także przenoszenie jedzenia w macie, dlatego polecam nakładanie w miejscu spożywania.

ezpz happy bowl

ezpz happy bowl

ezpz happy mat

ezpz happy mat

ezpz happy mat

ezpz happy mat

Maty EZPZ szczególnie poleciłabym rodzicom stosującym metodę BLW, a także tym, którym znudziło się już osobiste karmienie dziecka i chcą je nauczyć samodzielności. Jakościowo jest to najwyższej klasy produkt, stąd też można mieć trochę wyrozumiałości na jego cenę. Happy Mat to koszt 105 zł, Happy Bowl 95 zł. Wszystkie produkty EZPZ znajdziecie w sklepie internetowym Nashka.pl. Wraz z Nashka oraz EZPZ Polska, mamy  też zaszczyt zaprosić na Instagramowy konkurs, którego szczegóły podaję na plakacie poniżej. Zachęcam do wzięcia udziału i życzę powodzenia!

EZPZ Konkurs Instagram