Wakacje z dzieckiem – jak ogarnąć jedzenie, higienę oraz nocowanie poza domem

WAKACJE Z DZIECKIEM

Długo kazałam Wam czekać na drugą część wpisu z wakacyjnymi gadżetami. Mam całą listę wymówek, ale ich Wam oszczędzę. Cieszmy się po prostu tym, że nowy post już jest, a w nim kilkanaście przedmiotów, które od dłuższego czasu intensywnie testuję na swoich dzieciach, a konkretnie takich, które wyjątkowo dobrze się u nas sprawdziły (w sumie to tylko o takich Wam piszę!).  W pierwszej części wakacyjnego poradnika pokazałam Wam co zabieramy ze sobą nad morze. Wiadomo, nie wszystkich pociąga konkretnie ten kierunek, ale każdy podczas wakacji z dzieckiem musi się zmierzyć z fizjologicznymi potrzebami malucha. Dlatego dziś się na nich skupiam – będzie o spaniu, higienie oraz odżywianiu się podczas wszelkich wyjazdów, tak na prawdę nie tylko wakacyjnych.

Wakacje z dzieckiem i higiena:

Wanienka Stokke Flexi Bath

Podróżuje już z nami drugi rok, a najlepsze jest to, że można jej używać nie tylko na wakacjach ale i w domu. Wanienka po złożeniu robi się płaska i nie zajmuje wiele miejsca, co przyda się nie tylko przy pakowaniu ale i w małych łazienkach. Korek w dnie ułatwia wylewanie wody. Obszerniejszą recenzję możecie przeczytać w tym wpisie.

Najlepszą ofertę na wanienkę Stokke znajdziecie TU.

Nocnik Pottete Plus

Rozpoczynacie wakacje z dzieckiem świeżo odpieluchowanym? Polecam Wam serdecznie Pottete! Tak na prawdę w tym kawałku plastiku schowane są aż 2 gadżety ułatwiające wysadzenie dziecka. Nie jestem zwolenniczką publicznego załatwiania potrzeb przy przykładowym placu zabaw, a ze względu na rozwalony kręgosłup nie mogę też dziecka dźwigać (szczególnie pochylając się w przód). Dlatego uwielbiam nocnik turystyczny Pottete Plus i zabieram go praktycznie na każde dłuższe wyjście. To taka ulga gdy nagle podczas plażowania dziecko zawoła siku, a Wy nie musicie wędrować z nim przez ten piach do najbliższej toalety. Nocnik za parawan/do namiotu i po sprawie! Skrzydełka po bokach można ustawić w dwóch pozycjach: gdy rozchylimy je maksymalnie na boki mamy nakładkę na deskę. Gdy zaś zablokujemy w pozycji prostopadłej powstaje nam nocnik, który można postawić w dowolnie wybranym miejscu (namiot, bagażnik, okoliczne krzaczki) . Aby nie pozostawiać po sobie nieczystości w środek nocnika instalujemy jednorazowy wkład zaopatrzony w pochłaniacz płynów. Po użyciu woreczek wyrzucamy i przy następnej okazji instalujemy kolejny. Producent przewidział także wielorazową opcję stacjonarną, gdy w nocnik wkładamy silikonowy wkład, który po użyciu trzeba oczyścić jak zwykły nocnik. Przy okazji się pochwalę, że to właśnie na Pottete Plus Mikołaj postanowił po raz pierwszy z sukcesem się załatwić!

Najlepsze oferty na Potette znajdziecie TU, a na wkład silikonowy TU.

Nocnik tekturowy Tron

Bardzo dbam o to, żeby w mojej torbie pielęgnacyjnej zawsze znajdował się jeden nowy egzemplarz nocnika Tron. Ten mały i leciuteńki kawałek tektury ratował mnie już nie raz z toaletowej opresji (Ewa jak daje sygnał do toalety to zazwyczaj oznacza to, że mam 3 minuty na znalezienie ). Nocnik jest zdecydowanie jednorazowy, w środku sprytnie zaprojektowanej tekturowej konstrukcji znajduje się wkład z elementem pochłaniającym wilgoć. Po rozłożeniu dzieje się magia i dziecko na prawdę może na tym spokojnie usiąść. Nic się nie zapada, a producent twierdzi, że nocnik znosi nacisk 30 kg. Cena Tronu jest bardzo przystępna (ok 6 zł) i na szczęście nie ma obecnie problemu z jego dostępnością. Online możecie go kupić w moim ulubionym sklepie nashka.pl 🙂

Żel antybakteryjny

To mój torebkowy must have, nie tylko na wakacje z dzieckiem. Gadżet idealny – mały i ratujący z opresji! Żel antybakteryjny – aktualnie używamy taki od Bubble&CO (dezynfekuje i nawilża!) Wyciągam go z torby gdy nie ma warunków na umycie rąk a młodzież rwie się do jedzenia. A także po każdej wizycie w toi-toiu, dziecięcych harcach na sali zabaw,  przewijaniu malucha w terenie. Co oznacza- nie mniej, nie więcej – że na wakacjach używamy go cały czas.

Cena ok 15 zł.

Przewijak b.box

To niewielkie pudełeczko sprawiłam sobie dopiero przy drugim dziecku, i cały czas się zastanawiam… dlaczego? Ten sprytnie przemyślany gadżet pomieści wszystko co potrzebne jest do przewinięcia dziecka: ceratkowy przewijak, 2-3 pieluszki oraz chusteczki wilgotne w podajniku. Zazwyczaj do środka dorzucam jeszcze niewielką próbkę maści pieluszkowej. Przewijak b.box całkowicie zmienił mój system pakowania się na wyjścia z dziećmi. W zasadzie na spacery przestałam zabierać ze sobą terebkę. Wystarczy mi organizer przy kierownicy oraz przewijak b.box w koszu wózka. Mąż też go lubi za to, że jak idzie przewinąć dziecko gdy jesteśmy poza domem, to nie musi brać ze sobą całej damskiej torebki. Portfel b.box pod pachę, dziecko na ręce i można udać sie w kierunku najbliższego przewijaka.

Dostępny TU, cena około 90 zł.

Wakacje z dzieckiem i karmienie

Termiczny lunchbox Skip Hop

Upolowałam go przypadkowo w TK Maxx i pokochałam od pierwszego wakacyjnego wyjścia. Ta niewielka torebka termoizolacyjna poskromiła jedzenie walające się po całej mojej torebce. Tu śliniak, tu łyżka, tam tubeczka, a tam pół gofra z wczoraj. Teraz wszystko mam w jednym miejscu i spokojnie na wyjście mieszczę do środka przekąski dla mojej dwójki. Praktyczne zapięcie umożliwia przypięcie lunchboxu np. przy ramie wózka. Siateczkowa kieszonka w środku sprzyja utrzymaniu porządku.

Lunczówkę Skip Hop znajdziecie pod tym linkiem, cena około 70 zł.

Termos Skip Hop

Mówiąc szczerze, długo mnie odstraszała cena tego termosu, ale ostatecznie do zakupu przekonała mnie optymalna pojemność na obiadek i atrakcyjny dla malucha wygląd. I to był strzał w 10! Zupka, która zabrałam na trasę po 6 godzinach do nalania miała optymalną temperaturę do jedzenia. Gdy ruszaliśmy na plaże pakowałam dzieciom do środka coś konkretnego i miałam pewność, że po drzemce nie będę mieć awantury z powodu głodu (a wierzcie mi, głodny Mikołaj potrafi zrobić niezły dym). Ostatecznie jestem bardzo zadowolona z zakupu, i myślę, że ostatecznie jak od czasu do czasu pożyczę sobie termos do pracy, to łatwiej będzie przełknąć ten wydatek. Do termosu załączony jest taki wynalazek jak… spork (spoon + fork) czyli łyżka uzbrojona w kilka ząbków. Zupkę ciężko nią podać, ale przy serku homogenizowanym jest ok.

Termosy Skip Hop znajdziecie TU, cena około 80 zł.

Krzesełko Koo-di

Fajna alternatywa dla wysokich krzesełek. Koo-di dokładnie opisywałam już jakiś czas temu, dlatego zapraszam Was do pełnej recenzji. A teraz w skrócie – dzięki temu kawałkowi materiału przekształcicie każde dorosłe krzesło w egzemplarz przyjazny dziecku. W restauracji już nie będziecie musieli się prosić o fotelik dla dziecka. Dzięki Koo-di maluch będzie bezpiecznie przypięty i mniej prawdopodobne, że ucieknie Wam podczas posiłku. To co jest fantastyczne, że całość się mieści w leciuteńkiej, kilkunastocentymetrowej saszetce.

Krzesełko Koo-di znajdziecie TU, cena 65 zł.

Magiczna miseczka Babyono

Mówiąc szczerze, nie korzystamy konkretnie z produktu babyono, ale jakiegoś noname, które upolowałam w już-sama-nie-pamiętam-w-którym dyskoncie. Ale magiczna miseczka z Babyono wygląda bardzo podobnie i jest niesamowicie praktycznym pojemnikiem na przekąski, który po użyciu można złożyć na płasko. Silikon to niesamowity materiał odporny na wysokie i niskie temperatury, nie chłonie zapachów  i jest odporny na zniszczenia. Myślę, że to dlatego ten pojemniczek tak dobrze się u nas przyjął i jest dosyć mocno rozchytywany przez domowników.

Link do magicznej miseczki Baby Ono macie tu: do mniejszej (15zł)  i do większej (23zł).

Śliniaki jednorazowe

WAKACJE Z DZIECKIEM

Nasze  śliniaczki kupiłam w Lidlu podczas jednego z tygodni tematycznych poświęconych dzieciom. Pilnuję, żeby zawsze chociaż jeden egzemplarz znajdował się w torebce gdy wychodzimy z dziećmi z domu. Śliniaczek zapina się na lepiec i jest to zdecydowanie jednorazowe zapięcie. Jedna strona śliniaczka jest śliska, jak ceratka. Druga ( ta z rysunkami) jest chłonąca, i to ona właśnie powinna być zwrócona przodem do obiadu. Na dole śliniaczka wywijamy kieszonkę na latające jedzenie a po posiłku pozbywamy się brudnego problemu wraz z  serwetkami.  Cena śliniaczków w Lidlu to jakieś 6 złotych za 10 sztuk. Jeżeli nie macie czasu czekać na ofertę to podobny produkt ma firma Toly, ale tu impreza jest nieco droższa (10 zł za 8 sztuk).

Wakacje z dzieckiem – nocowanie!

Łóżeczko z przewijakiem Tucan BabyOno

Tego typu łóżeczka turystyczne to najczęściej wybierana przez rodziców opcja, choć nie jedyna na rynku (co odkryłam za późno). BabyOno Tucan  towarzyszy nam już od niemal 3 lata. Nie jest małe, nie jest lekkie, ale są sytuacje w których polecam rozważyć jego zakup. Baby Ono u nas sprawdza się jako dyżurujące łóżeczko u dziadków, które okazjonalnie kradniemy gdy wybieramy się gdzieś dalej i na dłużej. Jest to bogato wyposażony model, który spokojnie mógłby funkcjonować jako główne łóżeczko dziecka (dokupiłabym jedynie materac). Pełną recenzję łóżeczka Tukan Baby Ono znajdziecie pod tym linkiem. A pod tym znajdziecie ofertę z najtańszą ceną (ok 300 zł).

Łóżko ze śpiworkiem LittleLife

WAKACJE Z DZIECKIEM

Pierwszy śpiworek Ewy kupiony z myślą o ostatnim wyjeździe to dmuchany materac –  pingwin od LittleLife. Jest to coś, za co dałabym się pokroić kilkanaście lat temu, gdy jeździłam jeszcze na biwaki harcerskie podczas których spało się na podłodze na twardej karimacie (tylko że wielkością łóżeczko LittleLife nadaje się raczej na biwak zuchowy, a dokładnie mówiąc biwak przedszkolaków;) )Do największych plusów śpiworka z materacem można zaliczyć wyjątkowo niewielkie rozmiary po złożeniu. Całość składa się do paczuszki wielkości plecaka, waży niewiele a w porównaniu z klasycznym łóżeczkiem turystycznym w bagażu nie zajmuje nic miejsca.  Do materaca załączona jest pompka która posiada także funkcję wypompowywania. Podwójny wentyl zlokalizowany jest w okolicach stóp. Po bokach zaprojektowano skrzydełka zwiększające stabilność materaca, co jako mama małego wiercipiętka bardzo chwalę. W jednym ze skrzydełek ukryta jest kieszonka na rzeczy osobiste. Śpiworek naciąga się na materac w podobny sposób jak prześcieradło z gumką, są też pętelki mocujące jedną warstwę do drugiej. Polecam na wakacje z dzieckiem powyżej 2 lat.

Łóżko pingwin z Little Life oraz pozostałe wzory (sowa i krokodyl) znajdziecie pod tym linkiem. Cena ok 315 zł.

Łóżeczko turystyczne Koo-di

WAKACJE Z DZIECKIEM

Nie mogę odżałować, że tak późno zdecydowałam się na zakup łóżeczka turystycznego Koo-di. W porównaniu z klasycznym łóżeczkiem jest ono na prawdę malutkie po spakowaniu, co zdecydowanie ułatwia dopychanie kolanem załadowanego na full bagażnika. W materiałowej walizeczce znajdziecie namiot, pręty wspomagające rozłożenie oraz cienki materacyk. Można dokupić dodatkowy materacyk, choć ten podstawowy w moim odczuciu jest wystarczający.  Jeden z boków łóżeczka jest odpinany, ale na noc trzeba go zamknąć, żeby mobilny maluch nie dał nogi 😉 Łóżeczko nadaje się dla dzieci od 6 miesiąca do mniej więcej 1,5 roku (rozmiar 86).

Znajdziecie je TU, cena ok 300 zł.

Otulacz

W okresie wakacyjnym otulacz to jeden z moich ulubionych gadżetów. Należy do przedmiotów z grupy  “do zadań specjalnych” ponieważ tak na prawdę nie sposób wymienić jego wszystkich funkcji. W podstawowej wersji służy nam jako okrycie podczas spania, ale był już kocykiem plażowym, ręcznikiem, zasłonką, podkładem, sukienką, obrusikiem na przyjęcie dla lalek itp.! Ten duży kawałek materiału potrafi wieeeeele, szczególnie na wakacje warto się zaopatrzyć chociaż w jeden. W mojej kolekcji znajdują się ochraniacze  z La Millou oraz PinkNoMore, ale można dostać zawrotu głowy od wszystkich pięknych egzemplarzy na które można natknąć się w internecie. Ceny otulaczy zaczynają się od kilkudziesięciu złotych.

Lampka nocna Lou od Zazu

Moje dzieci zarówno w domu jak i na wyjazdach potrzebują mieć w nocy delikatnie oświetloną sypialnię, najzwyczajniej ich to uspokaja, szczególnie w nowej, jeszcze dobrze niepoznanej przestrzeni. Od kilku miesięcy towarzyszy nam sówka Lou i nocna lampka Zazu. Jej niewątpliwym plusem jest to, że energię niezbędną do działania może pobierać zarówno z gniazdka elektrycznego jak i z baterii (4AA). Lampka Lue może świecić non stop albo w cyklach 5 minutowych. W tym drugim wariancie działa sensor dźwiękowy reagujący (przykładowo) na płacz dziecka, który aktywuje światełko w sówce. Intensywność światła można regulować niezależnie na sowie jak i pierścieniu wokół niej. Bardzo praktyczna rzecz, a przy tym bardzo ładna 🙂

Lampkę Lou od Zazu znajdziecie TU.


Część linków zawartych w tekście jest afiliacyjnych. To oznacza, że gdy po kliknięciu na nie dokonacie zakupu ja otrzymam z tego tytułu prowizję. Nie ma to wpływu na cenę jaką Wy zapłacicie za zamówione produkty, ale to dla mnie znak że doceniacie moje rekomendacje.