Jak bakterie psują zęby? Parę słów o cukrze i próchnicy.
5 listopada 2018
Co potrzeba by powstała próchnica? Niewiele! To tylko 4 składniki: ząb, bakteria próchnicotwórcza, węglowodany oraz trochę czasu. Omawiałam Wam dokładnie cały ten proces w TYM wpisie, ale dziś zrobimy szybką powtórkę zanim przejdziemy do głównego tematu.
Próchnica to choroba zębów, więc całkiem logiczne że do jej rozwoju potrzebny … ząb. Nie wszystkie powierzchnie zęba są tak samo podatne na próchnicę – związane jest to zarówno z ukształtowaniem zębów jak i grubością i stopniem zmineralizowania poszczególnych tkanek. Przekładając ze medycznego języka na polski: próchnica najczęściej zaczyna się tworzyć tam gdzie jest ciasno i szczoteczka nie dochodzi (głębokie bruzdy i dołki, przestrzenie między zębami) oraz tam gdzie ząb jest słabo zmineralizowany (w dużym skrócie mówiąc są to okolice szyjki zęba oraz zęby „młode” które dopiero co pojawiły się w jamie ustnej). Bakterie kolonizują naszą jamę ustną od razu po urodzeniu mimo że tego wcale nie widać. Nie wszystkie są szkodliwe dla naszych zębów, ale jest kilka gatunków, które odpowiedzialne są za próchnicę. Nie da ich się w 100% wyeliminować, ale poprzez codzienne dokładne czyszczenie zębów redukujemy ich ilość do takiego poziomu, że nasze zęby są w stanie się przed nimi obronić. Gdy nasza higiena jest zła bakterie namnażają się do tego stopnia, że nasze systemy obrony przeciwpróchnicowej nie wyrabia. Bakterie przetwarzają węglowodany (cukry) z pożywienia w kwasy, które systematycznie rozpuszczają i niszczą kolejne warstwy zęba. Im dłużej i częściej bakterie mają dostęp do tych węglowodanów tym proces przebiega szybciej. Co zatem możemy robić, żeby pozbyć się próchnicy? Pozbyć się składników z których ona powstaje!
Zębów się nie pozbędziemy – to jasne! Ale możemy poprzez dokładną higienę jamy ustnej, stosowanie różnego rodzaju preparatów bakteriostatycznych oraz leczenie wszystkich zębów zminimalizować ilość bakterii na zębach. Drugim bardzo ważnym krokiem jest kontrolowanie dostarczanego bakteriom pożywienia. I o tym właśnie dziś coś więcej Wam opowiem.
Węglowodany
Węglowodany to inaczej cukry. Niech Was nie zwiedzie ta nazwa, bo nie wszystkie węglowodany są słodkie i nie wszystkie też są wartościowe dla bakterii odpowiedzialnych za próchnicę. Które zatem są dobre a które nie? Zacznijmy od krótkiej powtórki z chemii. Wg. podstawowego podziału wyróżniamy cukry proste i złożone. Różne cukry proste (np. glukoza, fruktoza) złączone w sobą w łańcuchach mogą tworzyć dwucukry (np. sacharoza składa się z dwóch cząsteczek: glukozy + fruktozy) ale też długie łańcuchy wielocukrowe (skrobia to np. długi łańcuchy glukozy).
Źródłem cukrów prostych oraz dwucukrów w naszej diecie są m.in. cukier biały i brązowy, miód, mleko, wyroby cukiernicze, dżemy, czekolada, owoce. Węglowodany złożone znajdują się w przetworach zbożowych, ziemniakach, ryżu, makaronach oraz warzywach.
Inny podział cukrów który będzie równie ważny w dzisiejszej historii to podział na cukry wewnętrzne oraz zewnętrzne (wg. COMA, UK 1992). Te pierwsze nazywamy inaczej związanymi, są one „schowane” wewnątrz jedzenia dzięki czemu są one niedostępne dla bakterii na zębach. Znajdują się one w surowych produktach takich jak owoce, rośliny strączkowe, zboża, nasiona, orzechy, warzywa. ALE! Gdy produkty z cukrami wewnętrznymi zostaną poddane obróbce (zostaną rozdrobnione, ugotowane, upieczone) ich cukry stają się wolne a przez to próchnicotwórcze. Najlepszym przykładem jest pełne fruktozy jabłko: zjedzone w całości i pogryzione uznawane jest za bezpieczne dla zębów, jednak po upieczeniu sytuacja ta całkowicie się zmienia!
W grupie cukrów wolnych wyróżniamy cukry mleczne i niemlecznie. W przypadku tych pierwszych (należy do nich laktoza) mogłoby się wydawać że skoro są dostępne dla bakterii to znaczy, że są szkodliwe, ale tak nie jest! Cały fenomen mleka polega na tym, że zawiera ono jeszcze inne składniki które zdecydowanie zmniejszają jego próchnicotwórczość (Bioaktywne składnik zawarte w mleku i jego przetworach to: laktoperoksydaza i lizozym hamujące metabolizm Stroptococcus mutans, laktoferyna która zmniejsza adherencję drobnoustrojów do szkliwa, proteozo-peptony odpowiadają za zmniejszenie demineralizacji hydroksyapatytów.).
Najgroźniejszą grupą cukrów są te zewnętrzne, niemleczne, dodawane przez producentów do pożywienia i napojów. Do tej grupy zaliczamy cukier stołowy, miód, świeże soki owocowe oraz różne syropy, np. kukurydziany o wysokiej zawartości fruktozy. W takiej postaci są one bardzo łatwo dostępne dla bakterii i w dodatku przez nie bardzo lubiane…
Jak bakterie psują zęby?
Gdy bakterie rozpoczynają przetwarzać cukry na kwasy spada gwałtownie pH w jamie ustnej. Gdy osiągnie ono krytyczny dla szkliwa poziom pH zaczyna się jego rozpuszczanie. Po pewnym czasie jednak pH zaczyna rosnąć i wraca do bezpiecznego poziomu – trwa to kilkadziesiąt minut. W tym czasie powierzchowna warstwa zęba ulega remineralizacji. To głównie zasługa śliny oraz rezerwuarów fluoru stworzonych podczas stosowania środków go zawierających (o tym więcej przeczytacie TU). Gdy jednak takie spadki pH pojawiają się często, albo pokarm jest mocno lepki i długo utrzymuje się na zębach to ząb ma mocno utrudnioną obronę. Kilkanaście takich ataków dziennie i bakterie po prostu wygrywają tą walkę. Powstaje ubytek! Co gorsza, taki uszkodzony już ząb jeszcze bardziej podatny jest na niszczenie i tak na prawdę na tym etapie bez leczenia się nie obejdzie.
Wróćmy jeszcze raz do cukrów: fermentacji w jamie ustnej ulegają takie cukry jak glukoza, fruktoza, maltoza, sacharoza oraz poddana obróbce termicznej skrobia . Oczywiście inne cukry także są rozpuszczane ale produkty które z nich powstają nie obniżają pH tak mocno że zaczynają się psuć zęby – najlepszym przykładem jest tu laktoza, cukier mleczny, o której Wam już pisałam kilka akapitów wcześniej. Za najszkodliwszą uznaje się sacharozę czyli popularny biały cukier z cukierniczki.
Poza cukrem w składzie jedzenia bardzo ważna jest jego retencja na zębach oraz schemat jedzenia. Przybliżę Wam w punktach kilka zasady, które należy znać by uchronić się przed próchnicą:
Odstępy pomiędzy posiłkami
Im rzadziej dostarczamy bakteriom pożywki tym lepiej stąd zaleceni utrzymywania conajmniej 2 godzinnych odstępów między posiłkami. O ile my dorośli potrafimy sobie to w jakiś racjonalny sposób wytłumaczyć i wdrożyć tą zasadę w życie, tak przy naszym potomstwie nie umiemy się do tej prostej reguły zastosować. Dzieci poza głównymi posiłkami często mają podtykane różne przekąski. Trudno powiedzieć czemu tak jest. By siedziały spokojnie w wózku? Bo rodzice boją się, że maluch zgłodnieje? Bo lubią – szczególnie wszystkie kolorowe i atrakcyjnie dla nich opakowane przekąski. To tylko moje hipotezy, każdy musi sobie odpowiedzieć na to pytanie sam. Przy częstym podjadaniu ząb nie ma czasu „odpocząć”. Cały czas zalewają go kwasy wytwarzane przez bakterie przez co jest osłabiany. W takiej sytuacji nie trudno by mleczak zaraz zaczął się psuć.
Konsystencja pokarmów
Im bardziej kleisty i lepki jest pokarm tym dłużej utrzymuje się w jamie ustnej dając w ten sposób bakteriom cały czas pożywkę. Nawet niektóre twarde pokarmy mają tendencję do zbyt długiego przetrzymywania w jamie ustnej – patrz cukierki i lizaki. Wysoką przyczepnością do zębów charakteryzują się: biszkopty, krakersy, chipsy ziemniaczane czy rodzynki.
Uwaga na słodkie napoje!
Wszelkie słodkie wody, kolorowe napoje, lemoniady i herbatki w większości przypadków są sztucznie dosładzane. Wydawać by się mogło, że skoro płyny są szybko usuwane z jamy ustnej to nie będą zagrażać zębom, ale niestety to nie prawda. Jeżeli taki cukrową i w dodatku kwaśną płukankę będziemy fundować bakterią kilka razy dziennie, to to także przyczyni się do powstania próchnicy. Gdy już decydujemy się na tego typu napój powinniśmy go wypić „na raz” a nie co kilka minut płukać nim zęby. W dodatku najlepiej gdyby był on spożyty wraz z głównym posiłkiem a w przypadku dzieci rozcieńczony wodą.
Bezwzględny zakaz podawania słodzonych napojów u dzieci obowiązuje przed snem oraz w nocy, gdy spada wydzielanie śliny w jamie ustnej. Takie niezdrowe praktyki niestety przynoszą katastrofalne efekty w postaci galopująco postępującej próchnicy w mleczakach. Pamiętajmy: w celu nawodniania i zaspokojenia pragnienia małe dzieci powinny otrzymywać wodę. O tym jaka to woda, ile jej przyjmować i jak zachęcić dziecko do jej picia znajdziecie W TYM WPISIE.
Sekwencja jedzenia
W pewien delikatny sposób można modyfikować potencjał próchnicotwórczy pokarmu. Jeżeli na koniec posiłku zjemy orzechy lub kawałek twardego sera to zmniejszamy produkcję kwasów po wcześniej spożytej sacharozie. Takie zakończenie posiłku stymuluje wydzielanie śliny oraz wspomaga proces remineralizacyjny.
Ksylitol
Ksylitol i jego właściwości zasługuje na osobny wpis, aniżeli kilka zdań akapicie, ale nie sposób go w tym opracowaniu pominąć. Ksylitol to naturalny słodzik, który występuje w wielu owocach i warzywach (m.in. w truskawkach, malinach, śliwkach). Nie dość, że jest słodki ale mniej kaloryczny niż sacharoza to jeszcze nie jest metabolizowany przez bakterie próchnicotwórcze i nie ma negatywnego wpływu na nasze zęby. Dlatego świetnie sprawdza się jako zamiennik cukru białego. Badania wykazały istotny wpływ ksylitolu na hamowanie wzrostu bakterii odpowiedzialnych za powstawanie próchnicy w płytce nazębnej, dlatego można go dodatkowo podawać dzieciom i młodzieży z wysokim i średnim ryzykiem wystąpienia próchnicy. Więcej na temat ksylitolu możecie przeczytać w TYM wpisie.
Bez cukru pierwsze dwa lata życia
Eksperci są zgodni i zalecają nie dodawać cukru do posiłków oraz przekąsek przez pierwsze dwa lata życia dziecka. To zalecanie tyczy się także zamienników cukru takich jak miód czy słodkie syropy. To ważne zarówno ze względu na kształtowanie dobrych nawyków żywieniowych a także ze względu na ogólny bilans spożycia wolnych cukrów w ciągu dnia. Raporty szacują, że w ciągu roku przyjmujemy ok 42 kg cukru, co daje w przeliczeniu na dzień ok 115 gram. Czy wyobrażacie sobie zjeść na jednym posiedzeniu ponad 20 łyżeczek cukru? Wątpię! Dlatego warto przeanalizować czy nie jesteśmy w stanie zrezygnować ze słodzenia herbaty czy kawy, albo zamiast słodkiego napoju wybrać wodę.
Słodka sobota
Bardzo mądrze z problemem cukru i słodyczy w dziecięcej diecie poradzili sobie Szwedzi. Słodkie soboty funkcjonują u nich od kilkudziesięciu lat i w połączeniu z regularnymi kontrolami u dentysty dają świetne wyniki jeżeli chodzi o niską frekwencję próchnicy. Cała „zabawa” polega na tym, że dzieci mogą spożywać słodycze bez ograniczeń ale tylko w ten jeden dzień tygodnia. Obliczono, że w ten sposób zjadają mniej cukru niż gdyby codzienni przyjmowały kilka porcji słodkich przekąsek. Wiem, brzmi to trochę dziwnie, bo wydawać by się mogło, że z takim przyzwoleniem można przesadzić. Tak na prawdę po kilku przekąskach wszyscy mają po prostu słodkiego dość i odpuszczają. W ten sposób zęby zamiast co chwilę kąpać się w kwasach powstałych z fermentacji cukru, zaliczają jedną konkretną kąpiel. Słodkie soboty uczą także dyscypliny – polecam ten system wszystkim moim małym i dużym pacjentom.
Cukier zwiększa ryzyko pojawienia się innych chorób
Zachowanie umiaru i równowagi w diecie i komponowanie jej zgodnie z piramidą żywieniową to szansa na długie i zdrowe życie. Warto pamiętać, że zależnie od tego co podamy sobie i naszym dzieciom do jedzenia, takiej jakości materiał budulcowy dla organizmu otrzymamy. Dbając o dietę zmniejszmy ryzyko pojawienia się m.in. otyłości, cukrzycy typu 2, osteoporozy, miażdżycy, alergii oraz nowotworów.
Eliminując cukry z diety dajemy naszym dzieciom szansę na dzieciństwo bez próchnicy. Mało osób zdaje sobie sprawę jakie bolesne powikłania może nieść za sobą nieleczona próchnica w zębach mlecznych. Gdy dziecięce ząbki są na tyle zniszczone, że nie da się ich ratować, należy je usunąć. Z jednej strony rozwiązujemy w ten sposób”bolesny” problem, z drugiej narażamy dziecko na szereg powikłań. Jest to nie tylko problem kosmetyczny ale także żywieniowy! Niepełne łuki gorzej rozdrabniają jedzenie, czyli nie przygotowują go w pełni do dalszych etapów trawienia. Mało osób zdaje sobie sprawę, że tak wczesna utrata zębów może się wiązać z wadami wymowy oraz zwiększa prawdopodobieństwo powstania wad zgryzu. Oba te powikłania wiążą się zazwyczaj z długą i trudną terapią, której na pewno chcielibyście sobie i Waszym dzieciom oszczędzić. Zdecydowanie łatwiej i taniej jest zapobiegać! A jak? Myślę, że po dzisiejszym wpisie już wiecie!
Drogi czytelniku! Jeżeli spodobał Ci się mój wpis, lub uważasz, że komuś może się przydać, będzie mi bardzo miło jeżeli go polubisz, skomentujesz i/lub podasz dalej. To dla mnie znak, że podoba Ci się moja działalność. Nic tak nie mobilizuje do dalszej pracy jak Twój głos!