Olandia w weekend. Nasza pierwsza podróż do Szwecji ze Stena Line.
17 stycznia 2022

Na tę wycieczkę czekałam tak naprawdę półtora roku. W marcu 2020 mieliśmy popłynąć z dziećmi na naszą pierwszą wyprawę do Szwecji, ale na tydzień przed wyjazdem anulowałam rezerwację. Pandemia pokrzyżowała nam plany, zresztą… nie tylko nam. Prom Stena Line, Karlskrona, cynamonowe bułeczki i klopsiki – na to wszystko musieliśmy cierpliwie poczekać.
Ale nie zmarnowałam tego czasu. Czekając, zaplanowałam nam ciut dłuższą wyprawę. Do naszej drużyny dołączyła moja mama, zdecydowaliśmy się też zabrać samochód, by udało nam się dogłębnie zwiedzić Szwecję. Naszym celem była Olandia. I tak po kilkunastu miesiącach czekania i planowania w końcu we wrześniu 2021 udało nam się znaleźć po drugiej stronie Bałtyku. Nigdy nie zapomnę tej podróży…
Rejs Gdynia–Karlskrona – prom Stena Line Spirit

Aby dotrzeć do Szwecji, zdecydowaliśmy się na podróż wraz ze Stena Line. Promy do Karlskrony odpływają codziennie, na chwilę obecną terminal mieści się przy ulicy Kwiatkowskiego 60 w Gdyni. Proces wejścia na statek opiszę Wam dosyć szczegółowo – gdybyście również zdecydowali się płynąć do Szwecji, to będziecie mieli ułatwioną sprawę. Nasz prom odpływał o godzinie 21:00, o 19:30 ustawiliśmy się w kolejce przed bramą (akurat tak dojechaliśmy na miejsce). O godzinie 20:00 otworzył się szlaban i w budce przy wjeździe można było odebrać bilety. Są do tego potrzebne dowody osobiste/paszporty wszystkich podróżujących oraz numer rezerwacji, który znajdziecie w mailu. Nie zapomnijcie też o paszportach covidowych – możecie mieć kontrolę po wjeździe do Szwecji.
Na odebranym bilecie znajduje się numer kajuty. Następnie czeka Was parkowanie na promie, tu trzeba chwilę odstać, słuchać podpowiedzi obsługi, ustawiać się w odpowiednich rządkach. Gdy zaparkujecie auto, możecie udać się do swojej kajuty. Pamiętajcie, żeby zabrać z samochodu wszystkie niezbędne rzeczy, ponieważ podczas rejsu parking jest zamknięty. Pośrodku parkingu znajdują się wejścia na pokład.
Na statku są 3 klatki schodowe (niebieska, czerwona oraz środkowa), Pierwsza cyfra Waszego pokoju wskazuje pokład, na którym znajduje się Wasza kajuta. Jak już dotrzecie na swoje piętro, tabliczki informacyjne podpowiedzą Wam, w którą stronę się dalej kierować. Bilet jest kluczem do Waszej kajuty, więc nie trzymajcie go blisko telefonu, żeby się nie rozmagnesował. Pięcioosobowe kajuty Family Class znajdują się na poziomie 7, natomiast kajuty o podwyższonym standardzie znajdują się na poziomie 11.
Kabiny na promie Stena Line
Naszą kajutę pokazywałam Wam na Instastories (jeżeli nie widzieliście, to możecie nadrobić, relacja jest wyróżniona). Dla naszej piątki zarezerwowany był nocleg w Family Class z oknem oraz telewizorem (kajuty umieszczone „w środku” promu nie mają okien, ale też są tańsze). Na naszą ekipę czekało 5 kompletów pościeli oraz ręczniki. Łóżka były ustawione piętrowo. Przy kajucie znajdowała się malutka łazienka z toaletą. Mieliśmy także dostęp do gniazdka elektrycznego. Dzięki przedłużaczowi udało nam się naładować telefony, aparaty, powerbanki – czyli wszystko to, co jest niezbędne blogerowi na wakacjach. Miejsca w kajucie jest dosyć mało, ale na całe szczęście nie musieliśmy tam spędzić całego rejsu. W zasadzie tylko tam spaliśmy i korzystaliśmy z łazienki, a resztę czasu spędziliśmy zwiedzając statek.
Kabina Family Class 5-osobowa Łazienka w Premium Class Kabina Premium Class 4-osobowa
Co można robić podczas rejsu?
Mimo że wiele atrakcji było zamkniętych z powodu Covid-19, wcale się nie nudziliśmy. Poza spacerowaniem po pokładzie można udać się do wielu miejsc z rozrywkami dla starszych i młodszych. Dla dzieci przygotowane są dwie sale zabaw (w tym jedna z małpim gajem), są także różnego rodzaju pokoje z grami (za dodatkową opłatą; uwaga – działają na monety szwedzkie) oraz automaty do gier. Obecnie działa także SPA, gdzie możecie umówić się na masaż, albo spędzić miły czas w saunie, jacuzzi albo pod natryskami (w Pure Nordic SPA obowiązują rezerwacje!). W weekendy na promie działa klub, w którym można potańczyć. Stena Line organizuje także wyjazdy tematyczne (np. na Halloween, mikołajki) czy warsztaty Lego, w trakcie których możecie liczyć na atrakcje i animacje dla najmłodszych uczestników. Sami ostatnio uczestniczyliśmy w takim rejsie i dzieciaki świetnie się bawiły!
Masaż Jacuzzi X-Box Pure Nordic SPA Teen Town Happy World
Na pokładzie 8 promu znajduje się sklepik z szeroką ofertą perfum, kosmetyków, produktów spożywczych i zabawek. Znajdziecie w nim także szwedzkie pamiątki. Co tu dużo opowiadać, wiecie co się robi w sklepie. Zostawiam kilka zdjęć ze środka, gdybyście byli ciekawi, czy warto się tam udać. Można płacić zarówno w złotówkach, jak i koronami szwedzkimi czy w euro.
Restauracje na Stena Line
W zależności od taryfy jaką wybierzecie podczas rezerwacji, możecie mieć posiłek w cenie biletu lub dodatkowo płatny. Na statku Stena Line działają 3 restauracje: Taste, Food City oraz Metropolitan. Możecie zarezerwować w nich posiłek, ale nie jest to obowiązkowe – np. na kolację możecie wziąć własny prowiant i zjeść go w kajucie (w kajutach premium znajdziecie czajnik i kubeczki). Podczas naszych dotychczasowych podróży ze Stena Line udało nam się zwiedzić wszystkie 3 restauracje.
Pierwsza z nich to Taste, która działa na zasadzie szwedzkiego stołu (i szwedzkie smakołyki też serwuje). Tu je się śniadania (z widokiem na wschód słońca!!!), ale można także wykupić sobie kolację. Restauracja Metropolitan to doświadczenie na najwyższym poziomie! Tu obowiązuje rezerwacja, obsługa kelnerska, a dania zamawiamy z karty. Za dnia z okien restauracji rozpościera się piękny widok. Ostatnia, najbardziej budżetowa, opcja wyżywienia to Food City. Restauracja jest samoobsługowa. W ofercie szeroki wybór dań, deserów, napojów. Zarówno dzieci, jak i dorośli mogą skorzystać z oferty „Danie dnia”, w której skład wchodzi drugie danie, zupa lub sałatka oraz napój. Porcje są naprawdę duże – sprawdziliśmy osobiście!
Metropolitan Metropolitan Kolacja Taste Śniadania Taste Szwedzki Bufet Food City Taste Bufet
Czy na promie buja?

Sporo osób zadało mi pytanie, czy na promie czuć bujanie. To wszystko zależy od tego, jakie warunki panują na Bałtyku. W drodze do Szwecji dosyć intensywnie bujało (akurat był sztorm), natomiast droga powrotna przebiegła nam całkowicie spokojnie. Gdy płynęliśmy w kierunku Karlskrony, dzieci poszły spać, zanim statek rozhuśtał się na dobre. Dzięki temu bez problemu przespały całą noc, czego nie mogę powiedzieć o sobie 😛 W dodatku Ewa i Mikołaj urządzili nam dosyć wczesną pobudkę – gdy tylko się przebudzili i przypomnieli sobie, że płyną promem, nie mogli już dalej usnąć. Emocje wzięły górę, no i chcąc nie chcąc my też zostaliśmy obudzeni.
Szczerze mówiąc nie byłam tym zachwycona, ale zostało mi to wynagrodzone! Po ciepłym prysznicu wyszłam razem z Ewą na pokład się przejść i moim oczom ukazał się przepiękny widok. Trafiłyśmy na wschód słońca! Polecam Wam nastawić budzik i też to zobaczyć na własne oczy! Podczas naszego rejsu Mikołajkowego odczuwalne było lekkie bujanie, ale wcale nie przeszkadzało nam to w funkcjonowaniu na statku. Z naszej czwórki największą chorobę lokomocyjną ma Ewa, która miała dwa nieprzyjemne epizody, ale tabletki do ssania z imbirem generalnie załatwiały sprawę.

Wróćmy do naszej wyprawy na Olandię. Po przepięknym poranku nadszedł czas na wyrównanie poziomu kofeiny we krwi oraz nakarmienie całego towarzystwa. Bagaże zostawiliśmy spakowane w kajucie, a sami udaliśmy się na śniadanko. Gdy my jedliśmy sobie pyszne naleśniki, jajka, płatki i kanapki, obsługa sprzątała kajuty i szykowała się na następnych gości. Na pół godziny przed cumowaniem zabraliśmy nasze bagaże i przy recepcji czekaliśmy na dostęp do garażu. O 10:00 koła naszego samochodu dotknęły Szwedzkiej ziemi.
Olandia
Na południowo-wschodnim brzegu Szwecji położona jest podłużna wyspa. Jak głosi legenda, to olbrzymi motyl, który swój lot zakończył w Bałtyku, ponieważ odpadły mu skrzydła. Aby dostać się na wyspę, można skorzystać z promu albo przejechać się 6-kilometrowym mostem Oladzkim (Ölandsbron), który łączy Färjestaden oraz Kalmar. Podróż z terminalu Stena Line do mostu zajęła nam około 1 godz. i 15 minut. Jeżeli chcecie się zatrzymać na parkingu, z którego rozpościera się piękny widok na most i Cieśninę Kalmarską, jest łazienka i stoliki, przy których można zjeść drugie śniadanie, nastawcie nawigację na Ställplats Ölandsbron.

Olandia charakteryzuje się dosyć ciepłym jak na Szwecję klimatem, dlatego jest dosyć popularnym celem wakacyjnych wyjazdów. Pejzaż i roślinność są tu dosyć surowe, ale piękne! Na rozległych pastwiskach pasą się krowy (ale można też spotkać wielbłądy ;)). Dla krajobrazu wyspy charakterystyczne są małe, drewniane wiatraki które stoją dosłownie wszędzie i to od wielu, wielu lat. Szacuje się, że kiedyś było ich tu aż 3 tysiące, obecnie przetrwało około 350. Po co ich tak wiele? Podobno wiatrak był znakiem zamożności i każdy, kto mógł sobie na taki budynek pozwolić, to go dumnie stawiał.
Okolice Borgholm – pałac Solliden i średniowieczny zamek

Na południe od największego olandzkiego miasta Borgholm, położonego w centralnej części wyspy, znajdują się dwa miejsca warte odwiedzenia. Pierwsze to ruiny średniowiecznego zamku, które niestety z powodu niedoczasu musieliśmy pominąć. Polecamy Wam serdecznie wziąć je pod uwagę, jeżeli będziecie w okolicy – ruiny z daleka wyglądały bardzo interesująco. Drugie miejsce (które skutecznie pochłonęło nam właśnie ten czas) to ogród pałacowy (Slottsparken) znajdujący się przy pałacu Solliden – letniej rezydencji rodziny królewskiej. Wstęp na teren parku jest biletowany. Zwiedza się go samodzielnie z pomocą mapki, którą pobieramy na wejściu.
Dla najmłodszych gości przygotowana jest zabawa polegająca na szukaniu w parku liter, które stworzą hasło. Moja dwójka bardzo się w to wciągnęła i z dużym zaangażowaniem szukała kolejnych ukrytych płytek. Do samego pałacu nie można wejść, ale okolica jest na prawdę warta odwiedzenia. Niedaleko ogrodów znajduje się restauracja, w której próbowaliśmy tradycyjnych ciast, m.in. tortu księżniczki (Prinsesstarta), który cieszy się tu wielką popularnością. Akurat trafiliśmy na tydzień tortu (każdy 3 tydzień września) i udało nam się spróbować ulubionego (to ten zielony ;)) przysmaku księżniczki Margarethy, Märthy i Astrid. W restauracji można także zamówić obiad – aktualne menu i ceny znajdziecie na zdjęciach. My na obiad się nie skusiliśmy, ponieważ mieliśmy w samochodzie dwa kosze piknikowe pełne kanapek i przekąsek, które przygotowaliśmy z myślą o całym dniu zwiedzania.
Ogrody można zwiedzać mniej więcej od połowy maja do końca września (dokładne godziny i dni znajdziecie na STRONIE pałacu)
Byrums raukar
Nasza trasa prowadzi na północ wyspy: 56 kilometrów od Solliden, koło wsi Byrums, znajduje się rezerwat przyrody (Naturreservat). Znajdują się tu malownicze formacje skalne powstałe w wyniku erozji. Około 120 wapiennych skał tworzy nad brzegiem morza system jaskiń, korytarzy, labiryntów. Podobne, ale większe, formacje można znaleźć na innej szwedzkiej wyspie, Gotlandii. Rezerwat w Byrums założono w 1935 roku. Obok znajduje się plaża, znajdziecie też ławeczki, przy których można się rozłożyć z koszem piknikowym.
Trollskogen – Las Trolli
Na północnym końcu Olandii znajduje się kolejny ciekawy rezerwat przyrody – Las Trolli (Trolskogen). To magiczna kraina w odległości zaledwie 17 kilometrów od skał w Byrums. Na spacer w tej okolicy zarezerwujcie minimum 2 godziny (to wersja naprawdę szybka). A jeżeli chcecie dokładnie zwiedzić okolicę, to spokojnie znajdziecie tu sobie zajęcia na cały dzień. Przy samym parkingu znajduje się małe centrum edukacyjne, a w nim wystawy dotyczące fauny i flory najbliższej okolicy. My z powodu późnej godziny pominęliśmy jego zwiedzanie. Udaliśmy się od razu na szlak, który poprowadził nas przez wszystkie okoliczne atrakcje, czyli: wrak trójmasztowego szkunera, który morze wyrzuciło na ląd w 1926 roku; najstarszy w Olandii dąb liczący sobie ponad 900 lat; zakręcone sosny, które przybrały bajkowe, niesamowite formy w wyniku działania nadmorskiego wiatru. W Trollskogen znajdziecie też pochodzące z epoki żelaza grobowce! Spacerując, nie zdziwcie się, jak spotkacie pasące się krowy.
Zapomniałabym! Przy samym parkingu znajdziecie też stację letniej ciuchci – obowiązkowy przystanek dla małych i dużych fanów kolei. Jeżeli czujecie niedosyt / macie jeszcze czas, możecie odwiedzić latarnię morską Lange Erik, która znajduje się 3 kilometry od rezerwatu Trollskogen.
Nocleg Olandia
Na nocleg zatrzymaliśmy się w Äleklinta Gård (Lagenghetshotel). Trafiliśmy w bardzo klimatyczne miejsce położone tuż nad Zatoką Kalmarską. Budynek, w którym spaliśmy, według naszej oceny był kiedyś używany w celach gospodarczych, ale właściciel stworzył tam klimatyczne mieszkanko, które pomieści 5-osobową rodzinę. Czeka na Was szwedzki wystrój, kuchnia (zabierzcie swoją kawę i herbatę). Na kolację zapiekliśmy kanapki, które zostały nam z całego dnia, pooglądaliśmy chwilę telewizję (oczywiście po szwedzku – czy ja wspomniałam, że żadne z nas szwedzkiego nie zna? :P), a potem oszołomieni bujaniem promu, wczesną pobudką, czystym powietrzem i nabitymi krokami po prostu padliśmy. Zostawiam Wam namiary na nasz nocleg, gdybyście postanowili iść w nasze ślady. I zostawiam garść zdjęć.
Äleklinta Gård – Äleklintagatan 34, 387 96 Äleklinta, Szwecja

Na kolejny dzień naszej szwedzkiej przygody planowaliśmy zjechać na samo południe Olandii, ale po głębszym namyśle zmieniliśmy zdanie. Zdecydowaliśmy się skupić na centralnej części wyspy, a południowy koniec zostawić sobie na inny raz (w sumie brakło nam jednego dnia zwiedzania). Planując swoją wyprawę, możecie na to wziąć poprawkę.
Störlinge
Störlinge, czyli kumulacja olandzkich wiatraków w jednym miejscu i fantastyczne miejsce do pamiątkowych zdjęć. W tej małej wsi znajduje się 5 wiatraków ustawionych jeden obok drugiego. Ponadto wiatraki są odnowione i pomalowane przepiękną czerwienią faluńską. Koniecznie się tam zatrzymajcie na kilka minut na sesję zdjęciową!
Himmelsberga Ölands Museum
Uwielbiam skanseny i jak tylko odkryłam, że w zwiedzanej przez nas okolicy taki istnieje, od razu wciągnęłam go w plan wycieczki – i nie żałuję! Była to ciekawa wizyta zarówno dla nas dorosłych – poznających kulturę Szwecji, historię Olandii, jak i dla dzieci, które miały ogromną radość ze zwiedzania domków. Może skansen nie jest bardzo rozległy, ale na jego zwiedzanie warto poświęcić około dwóch godzin. Bilety (oraz pamiątki) kupujemy w małym domku ustawionym w centralnej części. Tuż obok domku znajduje się wejście główne, stamtąd po kolei zwiedza się dawne szwedzkie domy, zagrody, budynki gospodarcze.
Do większości budynków można wejść, eksponaty są na wyciągnięcie ręki. Niesamowity klimat przybliżający szwedzką historię i kulturę. Jeżeli zgłodniejecie podczas zwiedzania, możecie zatrzymać się w klimatycznej kantynie, gdzie czekają na Was: kawa, herbata, zimne napoje, przeróżne ciasteczka (przegląd szwedzkich łakoci), a także przekąski na zimno. Po drugiej stronie drogi znajdują się budynki, które także można zwiedzać, a przy okazji zakupić rękodzieło. Tu też odbywają się warsztaty dla najmłodszych, ale oczywiście gonił nas czas i musieliśmy uciekać dalej w kierunku…
Borg
W malowniczej, niepozornej wsi zamyka się kawał historii. Zatrzymujemy się na parkingu przed gospodarstwem i przez moment zastanawiamy się, czy na pewno to tu chcieliśmy dojechać. Po chwili pośród zabudowań dostrzegamy sklepik z pamiątkami i kierunkowskazy, które przekonują nas, że trafiliśmy dobrze. Krótki spacer i docieramy do ruin pochodzącej z końca XII wieku kaplicy Świętego Knuta (Sankt Knuts chapel). Niesamowite jak zachowała się zachodnia ściana budowli – jest wysoka w porównaniu z pozostałymi elementami budynku. Do tego malownicza brama, a w zasadzie łuk z kamienia, który po niej pozostał, w połączeniu z zieloną trawą i błękitnym niebem tworzą niezapomniany widok. Teren jest naprawdę bardzo zadbany, a z Borg odchodzi kilka szlaków turystycznych.
Sankt Knuts chapel Gråborg Borg
Około 100 metrów od kaplicy znajduje się Gråborg, czyli ruiny pochodzącego z 500 roku naszej ery zamku! Zamek swoje największe rozmiary osiągnął w XII wieku i był jak na tamte czasy rekordzistą. Pozostał po nim eliptyczny zarys murów obronnych oraz brama, którą można wejść do środka. Spędzamy tu kilka chwil, ciesząc się dobrą pogodą i owocowymi przekąskami. Powoli szykujemy się do powrotu, ale zanim znów wejdziemy na prom, planujemy zjeść obiad w szwedzkiej restauracji.
Mörbylånga
Mörbylånga to malutka miejscowość położona tuż nad Zatoką Kalmarską, przyjeżdżamy tu trochę bez planu, tak jakoś mapa podpowiedziała. Zatrzymujemy się na parkingu zlokalizowanym tuż przy wodzie i jest pierwsze „wow”. To świetnie urządzone miejsce – jak na Olandię przystało jest wiatrak, jest plac zabaw dla dzieci, są piękne szwedzkie domki w żółtych i czerwonych barwach. Tu właśnie zrobiłam swoje ulubione zdjęcia z tego wyjazdu!
Idziemy przez rynek do restauracji Magasin1, która jest zlokalizowana przy hotelu. Sporo lokali, które mijaliśmy, było zamkniętych, nie chcieliśmy też jeść pizzy, stąd taki wybór. Przemiła kelnerka przetłumaczyła nam kartę ze szwedzkiego na angielski. Ja wybrałam stek, mama makaron z kurczakiem, natomiast Jacek łososia – wszystko było pyszne. Dla dzieci zamówiliśmy klopsiki, zjadły… ale mówiąc szczerze te w Ikea smakują lepiej. Kawa, rachunek, czas wracać do Karlskrony i w rejs powrotny do Polski.
Po obiedzie nie mamy już siły na kolację na promie. Gdy płyniemy do Gdyni, Bałtyk jest bardzo spokojny, przyjemnie kołysze do snu. Po całym dniu na powietrzu znów usypiamy bardzo szybko. Rano przy śniadaniu w restauracji Taste podziwiamy wschód słońca. Gdynia wita nas piękną pogodą.

Ile kosztuje weekend w Szwecji?
Na Instagramie obiecałam Wam przedstawić orientacyjne koszty takiej wycieczki.
- Benzyna – tankowaliśmy w Polsce, ostatni raz tuż przed wjazdem do Gdyni, by na prom wjechać z pełnym bakiem i uniknąć tankowania w Szwecji. Zwiedzając wyspę, przejechaliśmy niecałe 450 km, do tego trzeba doliczyć trasę z Piaseczna do Gdyni i z powrotem, czyli 900 km (uwaga, po drodze autostrada z odcinkami płatnymi). Licząc, że nasze auto ma średnie spalanie 7,5 l na 100 km i że litr benzyny obecnie kosztuje jakieś 5,70 zł, to daje nam niecałe 580 złotych za benzynę.
- Bilety Stena Line – cena biletów zależy od tego, jak wcześnie je rezerwujecie (im wcześniej, tym taniej!) oraz od taryfy, którą wybieracie (są 3: premium, flexi oraz economy). Na potrzeby wpisu przeprowadziłam prognozę ceny biletów dla 3 osób dorosłych, dwójki dzieci oraz samochodu na rejs za 2 miesiące w taryfie economy: 1404 zł. Do tego trzeba doliczyć cenę 5-osobowej kabiny Family Class (ze śniadaniem w restauracji Taste):1218 zł.
- Kolacja dla 5 osób – cena zależy od tego, którą restaurację wybierzecie. Najtańszy wariant to kafeteria Food City. Za danie dnia dla osoby dorosłej zapłacicie 74 zł, zaś za danie dla dziecka 25 zł.
- Internet Surf One Way – 54 zł dla jednej osoby na 10 godzin.
Bilety/wejściówki:
- Ogrody Soliden: dzieci do 6 roku życia za darmo, 7–11 lat 60 kr, 12–18 lat 80 kr, dorośli 120 kr (zapłaciliśmy 420 kr = 190 zł).
- Skansen Himmelsberga Ölands Museum: dzieci do lat 10 za darmo, 10–15 lat 40 kr, od 16 lat 80 kr (zapłaciliśmy 240 kr = 110 zł).
- Reszta atrakcji była darmowa.
- Jedzenie w Magazin1 852 korony = ok. 390 zł, w kawiarni przy pałacu Solliden 140 kr = 65 zł.
Koszt noclegu: 1500 kr = 682 zł.
Łącznie: 5019 zł.
Czy było warto? TAK! Żaden dotychczasowy wyjazd nie dał mi tyle wrażeń i wspomnień co te dwa dni w Olandii i dwie noce na promie. Rejs to bardzo fajne doświadczenie, szczególnie dla dzieci! Jesienią podobało nam się tak bardzo, że w grudniu z przyjemnością wróciliśmy na prom Stena Line na Mikołajkowy event (filmy znajdziecie na IG w wyróżnionych Stories). Szwecja, a może nawet cała Skandynawia (tego jeszcze nie wiem…), ma swój niesamowity klimat, który po prostu mnie przyciąga. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Olandia to magiczna kraina, pełna wiatraków, trolli i cudów natury. Szczerze, czuję niedosyt i planuję do Szwecji wrócić, jak tylko się uda. I Wam też polecam!

Partnerem tego wpisu jest Stena Line.
Szukasz pomysłów na zabawki, które można zabrać w podróż? Zajrzyj do TEGO wpisu. Jeżeli chcesz poznać nasze sposoby na drugie podróże autem zajrzyj TU.