Walka o stołki

OLYMPUS DIGITAL CAMERADługo wyczekiwany urlop, w ukochanych Bieszczadach. Pogoda z jednej strony rozpieszcza jak nigdy, z drugiej upały wykańczają. Czym tu się jednak przejmować – słodkie lenistwo, nic nie trzeba robić, porządki tylko na bierząco, pranie czeka na powrót do domu…. nie trzeba gotować, bo można się wybrać do lokalnej knajpki. Taki czasy że większość lokali przygotowana na przyjęcie najmłodszych gości. Czego chcieć więcej?! Zajmujemy stolik, wzrokiem na sali lokalizujemy krzesełko, wybraniec ludu kieruje swe kroki po obiekt porządania i… rzednie mu mina. W siedzisku jak i na tacce przegląd restauracyjnego menu dziecięcego, połączone z rarytasami przytarganymi przez rodziców. Wszystko się lepi, okruszki wysypują się bokami, a stan tekstyliów woła o pomstę do nieba.

I teraz mamy kilka możliwości: przeżyć posiłek z dzieckiem na “kolanach” (czytaj: na stole, pod stołem, spacerując po całej restauracji, wdrapującym się w najmniej odpowiednie miejsca). Druga opcja – w delikatny sposób zwracamy uwagę obsłudze – delikatny tzn. nie krzyczymy, nie obrażamy rodziców i nie mieszamy w to polityki. Opcja trzecia – z zakamarków wielkiej torby wyciągamy wilgotne chusteczki (które tylko z nazwy służą do  przewijania, wszak każdy rodzic wie, że taka wilgotna chusteczka zasługuje na co najmniej Nobla w dziedzinie wynalazków, bo nie ma bardziej uniwersalnego w użyciu przedmiotu). Następnie doprowadzamy krzesełko do stanu używalności i wszyscy są zadowoleni.

A gucio. We mnie się w środku gotuje. Zastanawiam się dlaczego nikt z opiekunów młodego człowieka, który używał krzesełka przed nami, nie obejrzał się przed opuszczeniem restauracji w jakim stanie zostawia po sobie miejsce posiłku. Wg mnie powinno się to odbywać automatycznie – tak jak sprawdzamy czy nie zostawiliśmy przypadkiem ukochanej zabawki, smoczka czy bidonu, tak bierzemy wilgotną chusteczkę i wycieramy to co nasz maluch nabrudził/ nakruszył. Jeżeli nie posiadamy tak wyspecjalizowanego sprzętu jak wilgotna chusteczka, powinniśmy poinformować obsługę, że “trochę nam się tam napaskudziło, i że przepraszamy bardzo za usterki”. Po pierwsze – pozostawiamy po sobie dobre wrażenie w restauracji, chętniej będą nas gościć następnym razem i na widok dziecka nikomu nie będzie rzedła mina. Po drugie – udowadniamy w ten sposób wszelkim przeciwnikom pokazywania się z dziećmi w miejscach publicznych, że potrafimy się zachować i zadbać o przestrzeń wokół nas. A po trzecie nie ściągamy na siebie gniewu rodzica, który zamiast posadzić swą pociechę na czterech literach to sprząta nasz syf.

Oczywiście nie wszędzie tak jest. Najczęściej kelner sam nam poda czyste krzesełko, ale wiadomo, że w samoobsługowej knajpce na końcu świata wygląda to trochę inaczej – dobrze, że w ogóle mają jakiś stołek dla dziecka! Jeżeli jeszcze rozważasz, dlaczego to personel nie powinien sprzątnąć po twoim dziecku, to zastanów się, czy wymagasz by ktoś spłukiwał po tobie wodę w toalecie publicznej? Restauracja powinna zadbać o ogólną czystość i sprawność sprzętu. Kilka razy w ciągu dnia (oczywiście – najlepiej po każdym gościu, ale wiadomo jak to jest przy dużym obłożeniu w sezonie) personel powinien przetrzeć krzesełko specjalnym środkiem, czy interweniować w przypadku jakiś większych katastrof. Lokal powinien także zadbać o to, by wkładka wewnątrz krzesełka była wyprana, o ile istnieje w ogóle taka możliwość. I to tyle.

Generalnie, rozchodzi się o to aby dbać o przedmioty które ułatwiają nam funkcjonowanie z dzieckiem poza domem. Nie ściągajmy niepotrzebnie na siebie nieprzychylnych i zbędnych komentarzy, o ile wrzeszczące dziecko faktycznie czasem trudno opanować, tak są drobiazgi, na które mamy wpływ. Rozumiem, że niektórym wcale to nie przeszkadza, i posadzą dziecko gdziekolwiek – wnioskuję po ilości syfu, którą czasem mam nieprzyjemność wycierać, bo aż nie chce się wierzyć, że jedno dziecko tak nabrudziło. Szanujmy jednak swój czas, szanujmy miejsca, które chcą nas przyjmować z dziećmi oraz sprzęt, który nam udostępniają, aby nasze szanowne dzieci mogły swe szanowne pupy posadzić w czystych krzesełkach.