20 faktów o mnie
6 maja 2015

Na Instagramie zostałam nominowana przez Kornelię do zdradzenia 20 faktów o sobie, a ja postanowiłam tą sytuację wykorzystać do stworzenia tej notki. I tu już macie pierwszy przykład – taki jestem kombinator 😉 Pewnie część czytelników ciężko będzie zaskoczyć, biorąc pod uwagę, że znamy się już ładnych kilka lat, i nie jedno razem przeszliśmy, choć kto wie – może Was jeszcze czymś zadziwię, natomiast najbardziej zależy mi na przybliżeniu swoją osobę tej części, z którą nie miałam okazji się nigdy spotkać na żywo. Także, nie owijając w bawełnę, 20 faktów o Karolinie:
- Chociaż kocham wodę, to nie umiem pływać. Pierwsze próby nauki w drugiej klasie podstawówki skończyły się 4-ro tygodniowym zapaleniem zatok, i jak wróciłam do szkoły na zajęcia, to cała klasa śmigała, a ja nie miałam szans ich dogonić. To było na tyle przygody z basenem. Kolejna próba nauki miała miejsce na studiach, a ostatnia… jak byłam w ciąży! Pocieszam się tym, że potrafię leżeć na wodzie na plecach i dryfować – to na pewno mnie uratuje! 😀
- Potrafię grać na gitarze! Obsługuję przyjęcia, ogniska, wesela 😛 ! Proszę o wcześniejszą rezerwację terminów – spiłuję paznokcie 😉
- Moje naturalne włosy mają bardzo ciemno-brązowy kolor, ale od zawsze oczyma wyobraźni widziałam się jako rudzielca. I jak nadszedł ten długo oczekiwany moment skończenia osiemnastki (takie miałam umowę z mamą), skorzystałam od razu z okazji by nadać im miedziany odcień. A potem jeszcze czerwony kolor na kilka lat. Od 6 lat zaś nie zmieniłam odcienia farby – dlatego m.in. ciągle jeżdżę do fryzjera do Kielc, bo tylko tam Pani Justyna wie co mi nałożyć na głowę.
- Z fryzjerem i innymi zakładami piękności wiąże się jeszcze jedna rzecz – obłędnie boję się oddać w cudze ręce. Dlatego na paznokcie, włosy i inne takie jeżdżę do rodzinnego miasta. Mój mąż nie potrafi tego zrozumieć!
- Mam za…bistą orientację w terenie. Nie straszne mi nowe miasta, wyjazdy w nieznane. I wszystko by było ekstra, gdybym nie mój problem z zapamiętaniem nazw ulic. Przez kilka miesięcy funkcjonowałam pomiędzy Kielcami, Łodzią , Warszawą i Piasecznem i od tego tak mi się wszytko pomieszało, że nie mogę dojść do tej pory do porządku. Ale to chyba nie jest jeszcze tak złe jak to…
- …, że mam problem z zapamiętaniem imion nowo poznanych osób. Nie cierpię tego uczucia, gdy mam się zwrócić do nowo poznanej osoby i nie wiem jakiego imienia mam użyć. I zapada wtedy taka krępująca cisza…
- Kocham Bieszczady. W zeszłym roku, ze względu na pojawianie się Ewy, nie pojechałam tam pierwszy raz od 11 lat! A jak Bieszczady to spanie w stodole, kąpiele w zimnej wodzie, i dużo bursztynowego nektaru – co też nie idzie w parze z wczesnym macierzyństwem. Teraz odliczam dni do sierpniowego wypadu, będzie się dużo różnił pod względem organizacyjnym, ale wreszcie wrócę do swojego kawałka na Ziemi.
- Brzydzę się wszelkiego rodzaju owadów. Po prostu nie cierpię, gdy bzyczy, pełza, leci. Boję się ćmy, a biedronki uważam za złośliwe. Przerażenie wywołują we mnie plączące się we włosy chrząszcze majowe, a komary to już dawno postanowiły zjeść mnie żywcem. Pewnie się zastanawiacie jak udało mi się przeżyć każdy wyjazd pod namioty. Otóż, nie mam pojęcia!
- Teraz będzie najtrudniejsze… lubię… oglądać…. Taniec z gwiazdami. Nie to, że biegnę, na łeb na szyję byleby zdążyć (już z tego wyrosłam) ale jak gdzieś tam “przypadkiem” w piątkowy wieczór na niego wpadnę to leci 😉 Oczywiście znam się na tańcu lepiej niż Malitowski i Czarna Mamba razem wzięci, wiec u nas w domu mamy alternatywne jury -jednoosobowe i wszechwidzące.
- Jestem noga z matmy, ale poszczęściło mi się i mój rocznik nie musiał jej zdawać na maturze. Za to zdawałam fizykę 😉 Do tej pory co jakiś czas powtarza mi się sen, że muszę się cofnąć do liceum i nadrobić jeszcze matematykę, bo inaczej moje prawo wykonywania zawodu lekarza dentysty zostanie cofnięte. Paranoja jakaś! Dla równowagi wzięłam sobie za męża matematycznego geniusza 🙂
- Bardzo przydatna umiejętność – znam alfabet Morse’a na pamięć 😛
- Moje uszy… nigdy, przenigdy, nie były i nie będą przebite. Na samą myśl o kolczykach przechodzą mnie dreszcze i to takie od stóp po czubek głowy i z powrotem Nie wiem skąd u mnie taka niechęć! Nie wyobrażam sobie także przebijać uszu dziecku. Dopiero jak sama osobiście głośno wyrazi taką potrzebę… to się zastanowię. 😛
- Nigdy nie urwał mi się film! Nie wiem czy jest się czym chwalić, no ale niech będzie. Znaczy to m.in., że pamiętam każdy Woodstock na którym byłam 😛 A tak na prawdę to mam słabą głowę, jestem sztywniak i boję się po prostu “popłynąć” – i nie uważam tego wcale za wadę. Ktoś przecież musi ratować resztę świata.
- Kategoria – studia. Nigdy nie miałam kampanii wrześniowej – w zasadzie nie wiem jakim cudem. Jak wakacje to zawsze 3 miechy laby. No i obowiązkowo wyjazd w Bieszczady.
- Kiedyś w wakacje, pracowałam na bazarach sprzedająca damską bieliznę. Jestem prawie braffiterką. 😀
- Nigdy nic nie wygrałam – nie zostałam wylosowana ani wybrana. Nie trafiłam nawet trójki w Lotto. Smutne – nie?
- Kocham spać na brzuchu, domyślacie się więc jaką rewolucją była dla mnie ciąża. W tym momencie potrafię zasnąć już w każdej pozycji, i w każdym miejscu, i co najgorsze przy karmieniu dziecka w nocy.
- Uwielbiam prasować, ale to nie jest takie hop-siup. Dziecko musi spać, włączam Dirty Dancing lub Pretty Woman i mnie nie ma. Nie cierpię jak mi się przerywa, i nie ma mnie dopóki nie ujrzę dna kosza. No i właśnie dziś zapowiada się wieczór z żelazkiem, a kupka po dwóch wyjazdach jest na prawdę imponująca…
- Uwielbiam truskawki! Ze śmietaną, z cukrem, same, w zupie, kompocie, dżemie,koktajlu, sosie truskawkowym. W zeszłym roku ze względu na cukrzycę ciążową nie mogłam poszaleć, ale na szczęście załapałam się jeszcze na końcówkę sezonu. Nie cierpię za to produktów o smaku truskawkowym – jogurtów, lodów, ble!
- Od kiedy we wczesnym dzieciństwie obejrzałam Królewnę Śnieżkę jestem wierną fanką bajek Disneya. Króla Lwa znam oczywiście na pamięć, piosenki z bajkowych produkcji to główne pozycje na moich playlistach. Ponadto mąż oświadczył mi się w Disneylandzie, a na moim wieczorze panieńskim obowiązywał bajkowy dress code.
2013 No i na sam koniec jeszcze pozostały nominacje! Nominuję Agatę z bloga Gruba i szczęśliwa , Cwaną Mamę oraz Olgę ze Smoczkiem po łapkach.