Baby Design Lupo Comfort, czyli nasz czołguś po raz pierwszy
8 czerwca 2015
Jakoś tak się złożyło, że w mojej rodzinie króluje wózek Lupo Comfort od Baby Design – wozi się nim od urodzenia zarówno Ewa jak i jej kuzyn. Wybrany dawno temu w błogiej, wózkowej nieświadomości i przetestowany przez nas praktycznie w każdych warunkach. Historia była prosta -zwrócił moją uwagę u znajomych – wyglądał prosto, solidnie, nie był przekombinowany, a gdy zaczęły się poszukiwania odkryłam dodatkowo, że jest to produkt polskiej firmy, z całkiem niezłą pozycją w rankingu wózków. W sklepach przemacałam kilka X-Landerów, Mutsy, Tako i mówiąc szczerze żaden z nich mnie nie uwiódł jakoś szczególnie, postawiłam więc na swoje pierwsze wrażenie i tak nabyliśmy Lupo Comfort w kolorze turkusowym. U Franka jak widać rodzice postawili na granatowy Lupo Comfort Plus.
W ofercie firmy aktualnie znajdziecie 3 wózki ze słowem Lupo w nazwie. Naszych modeli sprzedawanych jeszcze w 2014 roku: Lupo Comfort oraz L.C.Plus jakoś nie mogę się dopatrzeć, za to obecnie można kupić Lupo Comfort New – w który m poprawiono kilka irytujących mnie rzeczy, Lupo New oraz Lupo – tańsze wersje wózka. Generalnie wszystkie modele są bardzo podobne i nieznacznie różnią się wyglądem np. kół, malowaniem ramy czy wyglądem torby.
Wózek sprzedawany jest w wersji “2w1” czyli spacerówka oraz gondola. Można dokupić do niego adaptery aby dało się wpiąć w stelaż fotelik Cabrio Fix Maxi Cosi. Skoro już o stelażu mowa jest to konstrukcja aluminiowa, częściowo lakierowana, niestety nie lekka. Waga z kołami – jak podaje producent – to 9,6 kg, dodając do tego, fotelik, dziecko, torbę i malutkie zakupy wychodzi bardzo, bardzo dużo. Więc jeżeli w perspektywie macie wciąganie wózka po schodach to zdecydowanie odradzam Wam ten model. Składanie stelaża jest bardzo proste w teorii, zazwyczaj jednak trzeba się trochę pomęczyć z przednimi kołami które nie zawsze chcą się ułożyć do środka.
Ubolewam strasznie nad tym, że za każdym razem aby złożyć wózek należy wypiąć siedzisko lub gondolę. Producent wynagradza nam to częściowo możliwością postawienia złożonego stelaża pionowo!
Do rozłożenia stelażu wózka po uwolnieniu blokady wystarczy jeden szybki ruch ręką. Warto bu debiutujący rodzic poćwiczył sobie kilka razy składanie i rozkładanie wózka. U nas w całym tym stresie związanym z odbieraniem ze szpitala, Jackowi udało się zniszczyć blokadę do zamykania, ale w ogóle to nie przeszkadza w użytkowaniu, tylko niestety nie za dobrze wygląda. Na zdjęciu poniżej wózek Franka, stan naszej blokady widać przy zdjęciu kosza 😉
Koła wózka – sztuk cztery, wszystkie pompowane i rewelacyjnie zamortyzowane z możliwością łatwego i szybkiego montażu/demontażu. Czytałam wiele opinii o skrzypiących kołach, jak na razie w naszym przypadku to nie sprawdziło. Myślę też, że w razie co, jakieś dobre smarowidło rozwiązałoby problem.
Przednie koła z możliwością blokady do jazdy na wprost. Przydatne na plaży 😉
Wybierając wózek zależało mi na jego sprawności w terenie, i tu się nie zawiodłam. Koła sprawnie pokonują różnorakie leśne przeszkody, więc i polskie chodniki są im nie straszne. Różnego rodzaju schodki da się pokonać z niewielką trudnością to zasługa dużych tylnych kół. Jeden warunek – koła muszą być dobrze napompowana, ale to nie problem, bo do wózka w wyposażeniu podstawowym dołączona jest pompka.
Pomiędzy kołami rozpięty jest bardzo pojemny i głęboki kosz. Teoretycznie max. udźwig 3 kg, praktycznie bez problemu da radę większym zakupom. Od góry kosz można zamknąć dzięki siateczkowej klapce z zamkiem błyskawicznym. Moim zdaniem to jeden z lepiej zaprojektowanych elementów wózka.
Ostatni element do omówienia, znajdujący się przy stelażu to pokryta ekoskórą i bardzo przyjemna w dotyku rączka, z możliwa regulacja wysokości. Ponadto od strony wewnętrznej znajdziecie dwa haczyki do zaczepienia torby z przewijakiem, które sprawdzają się także przy niewielkich siatkach.
Torba załączona przez producenta do wózka niestety nie zachwyca, my swojej używamy jako torby na basen i jeszcze całkiem nieźle się trzyma, ale widziałam u wielu innych użytkowników Lupo torby, które pod wpływem ciężaru się zniekształciły i smętnie zwisały na rączce. Nic dziwnego – producent podaje, że max. załadunek to 1,5 kg, a sami wiecie, że to dużo za mało. Na zewnątrz torby znajdują się dwie płaskie kieszonki, idealne na telefon, klucze i mały portfelik, zaś w środku w zasadzie jest jedna duża komora z 3 zakładkami, które mają pomóc utrzymać porządek. Jestem fanką innych rozwiązań, i to zdecydowanie mnie nie zachwyca. Pasek bez możliwości regulacji, za to posiada dwa zaczepy do haczyków przy kierownicy – fajny system. W torbie znajdziecie bardzo gruby i zajmujący sporo miejsca przewijak.
Na dziś to tyle. Opinią o gondoli, spacerówce oraz wrażeniami z jazdy podzielę się z Wami następnym razem 🙂