I razem z nami w świat rusz!
21 lutego 2016
Macie tak, że co jakiś czas robicie czystkę w szafie i wywalacie wszystkie ciuchy, których nie nosicie od dłuższego czasu? Mnie tak dopada średnio raz na rok. Są jednak dwa ubrania, których nie potrafię się pozbyć – suknia ślubna i mój harcerski mundur. I gdyby ktoś, kiedyś, tak hipotetycznie kazał mi pozbyć się jednego z tych sentymentalnych wieszaków, to nie tylko ze względów objętościowych, z szafy wyleciałaby sukienka. Wiem po prostu, że nigdy nie będę jej już potrzebować, a kto wie, czy w przyszłości nie będzie mi dane jeszcze raz założyć mundur, poprawić uparcie przekręcający się na piersi krzyż harcerski, a pod szyją zawiązać chustę w ukochanych barwach. Gdzieś tam po cichu liczę, że uda mi się jeszcze raz przeżyć harcerską przygodę albo być chociaż świadkiem przygody mojego dziecka. Bo mam ogromną nadzieję, że moje potomstwo też kiedyś poczuje jej smak i zapach – kompozycję pachnącą sianem w stodole, dymem wieczornego ogniska, lasem po deszczu, oraz herbatą pitą z metalowego kubka. Jest co najmniej 5 powodów, dla których chciałabym, żeby moje dziecko wstąpiło do harcerstwa.
“Kto raz przyjaźni poznał moc…”
Tyle barwnych i ciekawych osób nie spotkałam nigdzie indziej. Moich najbliższych przyjaciół poznałam właśnie w harcerskiej drużynie. Do tej pory spotykając się przy różnych okazjach, ciepło wspominamy wspólne wyjazdy i przygody. Po 100 razy opowiadamy sobie te same anegdoty, które każdy już zna na pamięć. Zawsze czułam, że mam w tych ludziach niesamowicie silne wsparcie i choć z niektórymi przez te kilka lat kontakt trochę osłabł, wiem, że w razie potrzeby zawsze mogę na nich liczyć. Chciałabym, żeby w podobny sposób moje dziecko mogło poczuć, co znaczy prawdziwa przyjaźń.
“Wrócić chcesz, znów za rok wrócić chcesz…”
To co zwiedziłam i zobaczyłam w życiu, w większości zawdzięczam harcerstwu. Kilkanaście lat temu, wszelkie wyjazdy, rajdy, biwaki, obozy były dosyć atrakcyjne cenowo w stosunku do ofert biur podróży. Każdy wyjazd był niezapomnianą przygodą, a także niesamowitą szkołą. Dzięki harcerstwu Góry Świętokrzyskie znam jak własną kieszeń, mogę się pochwalić, że przeszłam cały szlak Orlich Gniazd albo zwiedziłam pół Europy podczas miesięcznego objazdowego obozu (na który też miałam możliwość sama sobie odłożyć, dzięki akcji zarobkowej!) Z czasem z roli uczestnika przeszłam na tą drugą stronę – organizatora, a teraz czuję się jak ryba w wodzie, planując kolejne wyprawy mojej rodziny. Jedyne co mogę zarzucić to zarażenie patologiczną miłością do Bieszczad! Tęsknota za ukochanymi połoninami potrafi mi czasem nieźle zepsuć humor. Podróżowanie potrafi uzależnić, ale to taki dobry i wartościowy nałóg, wzbogacający człowieka. Właśnie taki przyjemny sposób nauki chciałabym pokazać swojemu dziecku.
“Ramię pręż, słabość krusz…”
Chyba nigdzie tak nie pracowałam nad samą sobą, jak podczas 10 lat w harcerstwie. System zdobywania sprawności, stopni harcerskich i instruktorskich cały czas motywował mnie do opanowywania nowych umiejętności i pokonywania własnych barier. Ciągle chciałam być lepsza, żeby móc naszyć na rękawie nową sprawność, meldować się wyższym stopniem. Umiałam coraz więcej, i miałam apetyt na zdobywanie coraz to nowszych umiejętności. Fajne było to, że nikt mnie nie popychał, że ta chęć wychodziła ze mnie. I choć czasami przedkładałam harcerski obowiązki nad naukę (dobre oceny w szkole nie były tak atrakcyjne jak kolejny zrealizowany punkt w próbie) , to i tak wyszłam na ludzi. Do tej pory z resztą ciągle odczuwam ten głód. Może nie tak duży jak kilkanaście lat temu, ale cały czas chcę więcej, dalej, wyżej. To taki zdrowy apetyt na życie, chciałabym go zobaczyć u swojego dziecka.
“… i nie zawiedź w potrzebie…”
To dobra cecha, choć czasem utrudniająca życie. Ten głos w głowie który ciągle powtarza: “Tylko nie nawal. Liczą na Ciebie!” Kto? Twoi harcerze – zbiórka musi być ciekawa, inspirująca. Twoja klasa – jako przewodnicząca załatw przełożenie tego niefortunnie wypadającego sprawdzianu. Babcia – wiesz jak ciężko jej dojechać autobusem na drugi koniec miasta. Pacjenci – żeby tylko udało się uratować ten ząb! Mąż, dzieci, przyjaciółka… Ale dobra karma zawsze powraca! Chcę, żeby moje dziecko o tym wiedziało! A co do ten głosu głowie – z czasem udaje się go odpowiednio wyregulować.
Wyjdź w świat…
Ale harcerstwo to nie wszystko, choć kiedyś mi się tak wydawało. Teraz z perspektywy czasu widzę w nim początek wielu dobrych rzeczy, które mnie w życiu spotkały – wspaniałych przygód, przyjaźni, umiejętności. Nie mam specjalnie dobrej pamięci do cytatów, ale dewiza wędrowników (czyli tych najstarszych harcerzy), która brzmi: wyjdź w świat, otwórz oczy, pomyśl, pomóż, działaj, to jedno z najczęściej powtarzanych w głowie zdań. Taki gotowy przepis na życie, który właśnie podało mi harcerstwo. A ja go przekażę moim dzieciom.
Dziś (22.02) harcerze na całym świecie obchodzą Dzień Myśli Braterskiej. To święto przypominające o łączącej nas przyjaźni, które wzbudza we mnie większe poczucie mijającego czasu i więcej refleksji niż kolejne urodziny czy Nowy Rok. Bardzo ciepło wspominam czasy gdy mój mundur regularnie był w użyciu, i bardzo do nich tęsknię. Łączę się myślami z moimi przyjaciółmi i dziękuję im, za najpiękniejszą przygodę mojego życia. Czuwaj!