Joie Litetrax 4 – pozytywne zaskoczenie!
18 kwietnia 2016
Ostatnie dwa tygodnie zdecydowanie upłynęły pod hasłem Joie Litetrax. Gdy przyjechał na testy już po pierwszym spacerze byłam zachwycona, a kolejne dni tylko mnie utwierdziły w tym przekonaniu. W dodatku w ostatnich dniach odbyła się premiera wersji Air z pompowanymi kołami! Jak nic czas się brać za podsumowanie naszej przygody z Joie Litetrax 4 – prawie idealną spacerówką.
Rodzice decydując się na zakup spacerówki stają przed wieloma dylematami. Pierwszym z nich jest m.in. decyzja – parasolka czy kompaktowy wózek. Ja należę do zwolenników tej drugiej grupy – nie przepadam za podwójnymi rączkami i podwójnymi kółkami. Za to atrakcyjnym cenowo i lekko się prowadzącym kompaktem nie pogardzę. Taki właśnie jest Joie Litetrax 4.
Wydawać by się mogło, że Joie Litetrax 4 to wózek dla starszych siedzących już dzieci. Nic bardziej mylnego. Ten wózek spokojnie posłuży Wam od początku rodzicielskiej przygody. Po pierwsze – istnieje w nim możliwość wpięcia adapterów do fotelika. Po drugie – rozkłada się niemalże na płasko i bez problemu można w nim wozi najmłodsze dzieci. Pytanie tylko czy debiutujący rodzice będą mieli na tyle odwagi, żeby tak przewozić swój skarb? Na pewno nie muszą się obawiać o amortyzację – wyczuwalna jest zarówno na przednich jak i tylnych kołach, a co najważniejsze w trakcie jazdy! Wózek ładnie pracuje i radzi sobie w bardziej wymagającym terenie. Gdy to odkryłam po spacerze z Ewą (22 miesiące) to nie miałam obaw położyć w wózku Mikołaja (3 miesiące). Poza amortyzacją niewątpliwym plusem Litetraxa jest łatwość podbijania – zdecydowanie wygrywa u mnie w tej kategorii w grupie kompaktowych spacerówek. Szybko reaguje na nasze działania, a prowadzenie jedną ręką nie stanowi problemu.
Pokryta pianką rączka umieszczona jest na stałej wysokości 101 cm, i dla moich 172 cm jest to optymalny parametr. Kolejny plus dla Litetraxa za organizer umieszczony przy kierownicy. Poza zamykanym pojemniczkiem znajdziecie w nim dwa cup holdery.
Przednie (17cm) oraz tylne (24cm) koła tak jak już wspomniałam są zamortyzowane. Przednie mają możliwość zablokowania do jazdy na wprost. Spodziewałam się po nich klekotania, ale znów pozytywne zaskoczenie – w porównaniu z innymi tego typu wózkami wypadły na prawdę cicho. Może to kwestia tego, że są dosyć szerokie. Bez problemu w razie potrzeby uda Wam się je szybko zdemontować.
Hamulec Litetraxa umieszczony jest przy prawym tylnym kole, ale działa na obie strony. Zaskakuje i odblokowuje się lekko, mocno trzyma – nie mam zastrzeżeń.
Kosz w Litatraxie jest głęboki i pojemny, a mimo to wózek zgarnie ode mnie minusa – to pierwszy, więc nie jest źle. Nie spodobało mi się, że przy rozłożonym oparciu tracę praktycznie cały dostęp do kosza- wyciąnięcie czy włożenie czegokolwiek większych gabarytów – chociażby głupiej paczki pieluszek wielorazowych, robi się trudne. Tą niedogodność rekompensowała mi częściowo możliwość odpięcia kosza po boku w przedniej jego części. Są tam bowiem zlokalizowane napy z pętelkami służące do całkowitego demontażu kosza. Dopiero po odpięciu w ten sposób, byłam w stanie wrzucić tam coś większego gdy dziecko spało. Wiąże się z tym też fakt, że kosz łatwo odpiąć o prania gdyby była potrzeba.
Siedzisko w Joie Litetrax 4 ustawione jest na stałe przodem do kierunku jazdy. Powiedziałabym, że jest klasycznych wymiarów – ani za małe, ani nie należy do tych szerszych (wymiary w tabelce poniżej). Nie przejmujcie się długością oparcia ponieważ nad nim dziecko ma jeszcze całkiem sporo miejsca zanim zacznie się budka. Cztery pozycje ustawienia regulowane są uchwytem umieszczonym na tylnej stronie oparcia. W tego typu spacerówkach najczęściej spotkacie regulacje paskową, dla mnie była to miła odmiana. Mechanizm działa lekko i jest prosty w obsłudze. Tak jak Wam już powiedziałam oparcie rozkłada się niemalże na płasko, ale to nie wszystko co Joie ma do powiedzenia w tej kwestii. Bez problemu uzyskacie w Litetraxie bardzo przyzwoity pion – a to znów rzadkość w tej klasie wózków.
Po opuszczeniu oparcia, na “wezgłowiu” od strony rodzica, znajdziecie zamykaną na suwak siateczkową kieszonkę – świetnie nadaje się do przechowywania drobiazgów.
Regulacja podnóżka jest dwustopniowa i odbywa się poprzez wciśnięcie dwóch guzików po bokach. W sumie można uzyskać 80 centymetrową powierzchnię do spania. Podnóżek jest dosyć krótki, ale dla starszych dzieci producent przewidział podpórkę pod nóżki.
Pasy w wózku są pięciopunktowe z możliwością zapięcia tylko w trzech punktach. Niestety to dosyć nieudany element tego wózka. Ich złożenie wymaga cierpliwości i zangażowania, bowiem łącząc część naramienną z biodrową trzeba całość cały czas trzymać i nie można ot tak zająć się drugą stroną – najpierw trzeba je wpiąć. Tą wadę można w sumie zamienić też w zaletę – to takie szybko rozpinające się pasy – gdy chcemy dziecko wypiąć wystarczy przycisnąć na środku i po chwili mamy wszystkie elementy osobno 😉 Regulacja wysokości pasów naramiennych odbywa się na 3 poziomach – dosyć łatwo się je przekłada. Te same pasy oraz te biodrowe można łatwo wyregulować na długość. Osłonki nie przypadły mi do gustu ponieważ mają tendencję do zsuwania się i zdecydowanie bardziej wolałam wozić dzieci bez nich.
Od przodu siedzisko ogranicza pałąk. Od nowości założony jest na niego mało estetyczny ochraniacz- odetchnęłam z ulgą kiedy okazało się, że można go zdjąć. Plastikowa rączka jest moim zdaniem łatwiejsza do utrzymania w czystości no i… ładniejsza. Pałąk przeprowadzony jest dosyć nisko nad nóżkami dziecka, ale nie widzę w tym żadnej wady. Pewne jest, że tym najmłodszym siedzącym użytkownikom nie będzie przysłaniał widoków. Wypinanie jest obustronne. W tym samym miejscu po wyjęciu pałąka można zamontować adaptery do fotelika.
Kolejne plusy Litetrax zgarnia za budkę – długą i (aż!) pięciosegmentową! Piąty panel to ukryty pod zamkiem błyskawicznym siateczkowy materiał – przydatna wentylacja na cieplejsze dni. Po rozłożeniu całej budki dziecko ma na prawdę przyzwoitą ochronę przed słońcem i wiatrem.
W pierwszym panelu od strony rodzica zamontowano siateczkowy wizjer, który schowany jest pod zapinaną na rzepy klapką. Tu się doczepię: rzepy są głośnie i i ich rozczepianie może obudzić dziecko- fajniejszym rozwiązaniem są magnesy. Po drugie, po odsłonięciu wizjera nie za bardzo wiadomo co zrobić z klapką – przydałaby się jakaś pętelka do jej przytrzymania
Ochronę przed deszczem stanowi dołączona standardowo do wózka obszerna folia przeciwdeszczowa. Założona zakrywa praktycznie cały wózek. Dodatkowo w przedniej części wyposażona jest w usztywnienie, które odsuwa ją nieznacznie od dziecka. Dzięki temu w wózku jest trochę mniej klaustrofobicznie. Z drugiej strony, ciężko ją przez to złożyć do niewielkich rozmiarów. Niemniej jednak dokładnie chroni wózek przed deszczem.
Wózek składa się w dwóch wymiarach. Potrzebna Wam jest do tego dosłownie jedna ręka! W siedzisku pod zakładką materiału ukryty jest pasek, za który wystarczy pociągnąć żeby wózek się złożył. Na koniec tego procesu zaskakuje blokada chroniąca przed rozłożeniem. W takiej postaci wózek da się przechowywać na pionowo. Wymiary przed złożeniem to 101 x 58 x 92 (wys. x szer. x dł.). Po złożeniu to 32 x 58 x 83 (wys. x szer. x dł.) Waga wózka jak podaje producent to ok. 10 kg, niestety nadal nie mam tego jak sprawdzić, ale to dosyć sporo jak na tego typu spacerówkę. Niemniej jednak przy pakowaniu wózka do samochodu nie wydawał mi się jakoś specjalnie cięższy od innych tego typu.
To co najbardziej nie podobało mi się w Joie Litetrax 4 to materiał. Jest śliski, ortalionowy i niestety tani w wyglądzie. Jakość odszyć także pozostawia do życzenia, ale niewątpliwie ta spacerówka pobija wszystkie inne swoją ceną, bowiem za nowy wózek zapłacicie ok 800 złotych. Litetrax należy do wyspiarzy, tak samo jak moje ukochane Armadillo, ale po wspólnym tygodniu zdecydowanie przyznaję mu palmę pierwszeństwa. Joie tak bardzo przypadł mi do gustu, że został w rodzinie na dłużej, bowiem w wyniku moich pozytywnych wrażeń w domu mojego brata pojawił się jego bliźniaczy egzemplarz.
Joie Litetrax 4 zapisał się bardzo pozytywnym rozdziałem w mojej wózkowej historii. Śmiało polecam go wszystkim szukającym zwinnej, kompaktowej spacerówki nie tylko do miasta. Biorąc pod uwagę jak dobre wrażenie na mnie zrobił, bardzo obiecująco wygląda kariera jego młodszego brata z pompowanymi kołami Joie Litetrax Air. Mam nadzieje, że kiedyś będzie mi dane przybliżyć Wam i ten wózek.
Joie Litetrax 4 testowałam dzięki akcji magazynu Super Mama.