Nocny Market – wieczorne wyjście z dziećmi

Nocny Market

Moje dzieci nie urodziły się w Warszawie. Ja i mąż również. Nie znam tego miasta, trochę kojarzę nazwy głównych ulic, ale ciągle mylę Okopową z Obozową, Wola Park z  Fortem Wola. Nie znam nazw stacji na których zatrzymuje się metro. Gubię się w podziemiach przy Dworcu Centralnym. Mieszkam od 3 lat w Piasecznie, ale mimo wszystko nasze życie towarzyskie kręci się wokół stolicy. Dlatego mnie cały czas moja niewiedza frustruje. A chcę wiedzieć gdzie są najlepsze gofry i lody, bo chcę tam zabrać moje maluchy. Gdzie najlepiej oddać buty do naprawy? Którędy mogę iść na skróty, które miejsca omijać szerokim łukiem. Do tego wszystkiego potrzeba lat spędzonych w tym mieście, a nie tylko okazjonalnych wypadów autem. Za niedługo moje dzieci będą to wszystko wiedzieć, bo miasto je naturalnie wciągnie. Pójdą do warszawskich szkół, będą spotykać się ze znajomymi na mieście. To one będą mi pokazywać (mam nadzieję!) nowe, ciekawe miejsca. Teraz piłeczka jest po mojej stronie.

Lubię warszawskie ciepłe, letnie wieczory. Mam wrażenie, że to miasto oddycha w równym tempie ze mną. Nigdzie indziej tego nie poczułam – rodzinnych Kielcach, ukochanym Krakowie ani studenckiej Łodzi. Warszawa mnie przyciąga i żałuję, że tak rzadko słucham głosu serca. Ale dziś było inaczej i mimo wszelkich niedogodności spakowałam dzieciaki i zawiozłam na teren nieczynnego dworca Warszawa Główna. Mimo że na Puławskiej korki, czerwona fala i objazdy. Poinformowałam też męża gdzie ma nas szukać po pracy.

Na tą wyprawę na Nocny Market miałam już ochotę od dłuższego czasu. Wydawało mi się, że przeszkodę stanowią maluchy i późne godziny otwarcia. Na szczęście się myliłam i na własne oczy zobaczyłam tą niesamowitą dworcową przestrzeń. Kolorową, pachnącą, tętniącą życiem. Galeria sztuki, kilkanaście punktów gastronomicznych, golibroda, ciuchy, wróżby i pełen bar. Dla mnie najważniejsze nowe są nowe smaki oraz dworcowa przestrzeń przyozdobiona neonami i przepięknymi meblami (które zapragnęłam mieć na własnym balkonie, wiecie może gdzie mogę zdobyć takie fotele plecione z żyłki?) A dzieci? Zachwycone! Mikołaj się cieszy bo wreszcie został wyciągnięty z samochodowego fotelika. Ewa ponieważ dostała ulubionego gofra – dwulatkowi tak niewiele potrzeba do szczęścia. Mi ciężko się zdecydować na jedzenie, potrawy są dla mnie całkowicie obce, a smaki egzotyczne. Ostatecznie trafiam dobrze. Mąż decyduje się na street foodową klasykę. Z każdym kwadransem przy stoiskach ustawiają się coraz dłuższe kolejki, nikt się jednak nie niecierpliwi. Ludzie serdecznie rozmawiają ze sobą, przytulają się. Są grupy przyjaciół, są randkowicze, są też rodziny z dziećmi. To wszytko mnie tylko utwierdza w tym, że dobrze było posłuchać instynktu i zabrać tu swoich bliskich.
Targi śniadaniowe, nocne markety, jarmarki w szybki sposób zyskują na popularności. Nic dziwnego ludzie po prostu lubią spędzać czas razem, razem jeść posiłki i odkrywać nowe miejsca. Dla mnie takie wyjście to oderwanie od codzienności – wieczornej walki o zjedzenie przez Ewę kolacji, zachęcania jej do kąpieli. Mówicie co chcecie, że to hipsteriada, że muzyka nie taka, że porcje małe, dużo ludzi. Ja taką Warszawę właśnie lubię, kolorową, młodą. W blasku księżyca i świetle neonów. A takie wieczory jak wczoraj tylko podsycają to uczucie. Nadal nie wiem która to Okopowa, a która to Obozowa, ale adres Kolejowa 8/10 na pewno zapamiętam.

nocny market

nocny market

nocny market

nocny market

nocny market

nocny market

nocny market

nocny market

nocny market

nocny market

nocny market

nocny market

nocny market

nocny market

nocny market

nocny market

nocny market

NOCNY MARKET

NOCNY MARKET

NOCNY MARKET

NOCNY MARKET

NOCNY MARKET

NOCNY MARKET

NOCNY MARKET

NOCNY MARKET

NOCNY MARKET

NOCNY MARKET

NOCNY MARKET

NOCNY MARKET

NOCNY MARKET

NOCNY MARKET

NOCNY MARKET

NOCNY MARKET