Dlaczego dzieci dentystów nie mają próchnicy? Zdradzam naszą tajemnicę!

Po ciężkiej wizycie małego pacjenta często zastanawiam się, jak do tego mogło dojść, że małe dziecko ma tak dużo ubytków. Gdzie został popełniony błąd?  Jako dentysta doskonale znam teorię, wiem skąd się bierze próchnica, jak jej zapobiegać. Za każdym razem tłumaczę to moim pacjentom. Powtarzam rodzicom jak dbać o higienę jamy ustnej dziecka, motywuję malucha i opiekuna. A mimo wszystko historie niektórych pacjentów którzy do mnie trafiają mrożą krew w żyłach.  3 latek leczony w narkozie – 16 wypełnień. 2 latka bez przednich zębów – usunięte z powodu rozległego zniszczenia. 5 latek z bólem zęba, na pierwszy rzut oka po otwarciu jamy ustnej każdy jeden ząb może być przyczyną tego bólu. To są przecież dramaty!

Ostatnio, po jednej z cięższych wizyt, na których na szczęście udało się przeprowadzić leczenie, zaczęłam się zastanawiać, czy udało by mi się coś takiego powtórzyć u moich dzieci gdyby była potrzeba. I wtedy dotarła do mnie ta myśl: “No co Ty! Ani Ewa ani Mikołaj nie mają próchnicy! Mają mamę dentystkę, która do tego nie dopuści” Ale czy to, że ukończyłam studia na wydziale lekarsko-dentystycznym sprawia, że moje dziecko nie ma ubytków?  Nie! Czy dzieci moich koleżanek i kolegów stomatologów mają problemy z próchnicą? Też nie! Czy stosuję jakieś inne środki niż te które polecam swoim małym pacjentom? No nie… Co zatem robię, że moje dzieci nie mają problemów z zębami i z bardzo dużym prawdopodobieństwem ich unikną? Zdradzę Wam tą tajemnicę, ale tak na prawdę, to nic specjalnego!

Higiena jamy ustnej od pierwszych dni

Moje dzieci codziennie od pierwszych dni życia, po powrocie ze szpitala, po wieczornej kąpieli miały przecierane gazikiem dziąsła. Potem zaczęłam stosować jednorazowe nakładki na palec, a gdy pojawił się pierwszy ząb wprowadzałam szczoteczkę i pastę. Ot, cała  filozofia. W założeniu od początku maluchy miały być oswojone z myciem zębów. Chciałam ich nauczyć, że jest to stały i obowiązkowy punkt dnia i w ten sposób uniknąć buntowania się podczas szczotkowania. Wcale mi się to nie udało. Do dziś co jakiś czas muszę się wysilić i wynaleźć nowy sposób zachęcenia dziecka do mycia zębów.

Teoretycznie zęby powinno się myć co najmniej dwa razy dziennie, a jak to wygląda w praktyce? Bardzo staramy się tego trzymać, choć przyznam, że zdarzają nam się pełne pośpiechu poranki, gdy ten moment mycia zębów pomijamy. Ale wieczornego mycia nie odpuszczam! Po myciu zębów na noc dzieciaki dostają do picia tylko wodę (no chyba, że były jeszcze karmione piersią).

Sama myję moim dzieciom zęby

Zarówno Ewa jak i Mikołaj mają myte zęby przez rodziców. Owszem, dostają szczoteczkę do ręki, tak żeby ćwiczyć ruchy szczotkowania, ale za generalne czyszczenie odpowiadam ja lub mąż. Wg książek dziecko powinno mieć myte zęby przez opiekuna do 8 roku życia – mniej więcej wtedy dopiero nabiera odpowiedniej wprawy, żeby móc to robić samodzielnie. Trzeba jednak pamiętać, że cały czas ktoś powinien je w tej czynności nadzorować i sprawdzać, czy zęby są faktycznie oczyszczone z płytki nazębnej.

Pasta z fluorem

Od pojawienia się pierwszego ząbka stosuję u moich dzieci pastę z fluorem. Zgodnie z zaleceniami polskich ekspertów wybieram pastę o zawartości 1000 ppm F. O tym czym jeszcze należy się kierować przeczytacie w tym wpisie. Pasty nakładam MINIMALNĄ ilość, leciutko smaruję włoski szczoteczki. Dzięki temu nie stresuję się, że maluch połknie pastę i wiem, że odpowiednia ilość dotrze ona tam gdzie powinna – czyli na powierzchnie zębów. Ewa zapraszana jest do wyplucia pasty, ale dwuletni Mikołaj tego jeszcze nie robi. Zębów po myciu nie płuczemy. Pasty bez fluoru używamy w żłobku i przedszkolu. Do dodatkowego mycia, gdzie nie mam kontroli nad tym ile, kto nakłada pasty na szczoteczkę.

Cukier

Czy moje dzieci dostają słodycze? Owszem, ale w ograniczonych ilościach i zazwyczaj musi być ku temu okazja. Gdy maluchy proszą o coś słodkiego, dostają tą rzecz bezpośrednio po głównym daniu, tak, żeby unikać podjadania między posiłkami. Chodzi o to, żeby ślina miała czas na to, żeby po jedzeniu wyrównać w jamie ustnej pH. Ciągłe podjadanie i krótkie przerwy sprawiają, że w naszej buzi stwarzamy warunki sprzyjające rozwojowi próchnicy. Owszem, zdarzają nam się odstępstwa od tej reguły, słodkie dni podczas, których mam ogromne wyrzuty sumienia. Potem zazwyczaj dzieciaki nie widzą słodyczy przez dobry tydzień 😉 Więcej na temat cukru w diecie i jego wpływie na zęby przeczytacie TU.

Woda

W naszych bidonach, niekapkach i butelkach króluje woda. Bardzo długo unikałam pojawienia się w naszym domu soczków, bo obawiałam się, że będzie się to wiązało z jej odstawieniem. Na szczęście tak się nie stało, lecz cały czas staram się, żeby dzieci spożywały słodkie oraz kwaśne napoje w bardzo ograniczonych ilościach. Tak jak już pisałam, w nocy dostają tylko wodę.


WPIS: 7 sposobów na to by zachęcić dziecko do picia wody


Gazowanych napojów dzieci nie piją wcale, soki okazjonalnie. O ile jest tylko możliwość, to je rozcieńczam. Gdy w dziecięcym menu pojawia się herbata to także jej nie słodzę. Picie wody to bardzo zdrowy i zupełnie nieszkodliwy nawyk!

Częste kontrole

Średnio raz w miesiącu dokładnie oglądam moim dzieciom ząbki. Okazjonalnie gdy zjawią się w gabinecie to zapraszam ich na fotel. Nie da się ukryć, młodzi są pod dokładną kontrolą stomatologa od pierwszych dni życia. A u Was jak jest?

Im wcześniej dzieci się przyzwyczajają, że specjalista ogląda im zęby tym lepiej, dlatego pierwsza wizyta w gabinecie powinna mieć miejsce wraz z pojawieniem się pierwszego zęba. Nie dalej jak w okolicach pierwszych urodzin. Co jeszcze przemawia za tym, żeby pojawiać się jak najczęściej w gabinecie? Zależność jest prosta: częste kontrole to krótkie,bezbolesne wizyty. Im rzadziej pojawiamy się u dentysty tym większe prawdopodobieństwo, że leczenie będzie rozległe, kosztowne i długie. A tego nikt o zdrowych zmysłach nie chce.


I jak myślicie? Czy dentyści robią coś wyjątkowego z zębami swoich dzieci? Mycie dwa razy dziennie, odpowiednia pasta, częste kontrole – to chyba nic takiego wielkiego? Ograniczenie ilości spożywanego cukru i picie wody – zwyczajna, zdrowa sprawa. Dlatego tak bardzo mnie zastanawia, jakim cudem ponad 64% procent 3 latków ma w ząbkach ubytki pochodzenia próchnicowego?


Drogi czytelniku! Jeżeli spodobał Ci się mój wpis, lub uważasz, że komuś może się przydać, będzie mi bardzo miło jeżeli go polubisz, skomentujesz i/lub podasz dalej. To dla mnie znak, że podoba Ci się moja działalność. Nic tak nie mobilizuje do dalszej pracy jak Twój głos!