Rower w czasach zarazy – bezpiecznie i zdrowo. Recenzja Batavus Mambo N7
31 sierpnia 2020
Od kilku lat mieszkam w niewielkim mieście, w którym (mimo braku odpowiedniej infrastruktury) znaczna grupa mieszkańców przemieszcza się na rowerach. Początkowo mnie to denerwowało, gdy musiałam ich wymijać na ulicy. Trzeba było mieć dosłownie oczy dookoła głowy i ciągle sprawdzać czy przypadkiem gdzieś w pobliżu samochodu nie pojawił się ktoś na dwóch kółkach. Potem się z tym oswoiłam i odkryłam, że całkiem spora cześć personelu gabinetu i pacjentów wybrała jednoślad na swój sposób transportu. Aż w końcu przyszło olśnienie i fascynacja – dlaczego sama nie mogłabym zacząć przemieszczać się po mieście rowerem?
I wtedy pojawił się Covid19, który skutecznie uziemił nas wszystkich w domu. Nie musiałam już odwozić dzieci do przedszkola, jeździć do pracy, załatwiać spraw w urzędach. Zakupy w dużej mierze robiliśmy online. Nasze życie towarzyskie zamarło a plany urlopowe zostały zepchnięte na odległą przyszłość. I wiecie co wtedy zwróciło moją uwagę? Nasz samochód! A dokładnie to fakt, że od kiedy stoi sobie grzecznie w garażu, to nasz miesięczny budżet zdecydowanie uległ poprawie! Dało mi to do myślenia. A potem w ręce wpadła mi te dwie książki:
W obu lekturach autorzy udowadniają jak wynaleziony w XIX wieku rower jest w stanie rozwiązać nasze współczesne problemy: zatłoczone centra miast, zanieczyszczenie powietrza, fatalną kondycję zdrowotną społeczeństwa oraz niedomykający się budżet domowy. Podkreślają że rower to rozwiązanie dla wszystkich: dzieci, młodzieży, dorosłych, osób w podeszłym wieku. Kobiet, mężczyzn, grubych, chudych, mniej lub bardziej wysportowanych.
Ja w rowerze widzę przede wszystkim bezpieczny środek komunikacyjny, szczególnie w czasach pandemii koronawirusa. Przykład? Bardzo proszę! Tak się składa, że mieszka ze mną pod jednym dachem. Mój mąż do pracy ma 14 km. Pociągiem zajmuje mu to 35 minut – od drzwi do drzwi. Samochodem – z racji na korki – jeszcze dłużej. Rowerem, maksymalnie 45 minut. Czy w obecnej sytuacji pandemicznej dla tych 10 minut opłaca się wsiadać do zatłoczonego autobusu, metra, tramwaju? Wątpię! A na rowerze masz przynajmniej zagwarantowane miejsce siedzące. Większość trasy między Piasecznem a Warszawą można przebyć drogą rowerową. Plusy: poranna rozgrzewka do biura i popołudniowa przejażdżka z powrotem, unikanie zatłoczonego pociągu, odchodzą koszty biletu. Podobno można też słuchać muzyki/podcastów, ale tego nie potwierdzam ponieważ ja na ulicy absolutnie nie mogę mieć nic w uszach. Minusy: zmienna pogoda.
Moje codzienne trasy rowerowe nie są aż tak spektakularne, mam zdecydowanie mniej kilometrów do pokonania. Odwożę dzieci do przedszkola, potem praca, od czasu do czasu paczkomat, siłownia, apteka, przychodnia, zakupy, kawiarnia. To niewielkie dystanse, ale zazwyczaj pokonywałam je w większości samochodem. Czas który dzięki autu zaoszczędzałam, marnowałam na szukanie miejsca parkingowego. Teraz jak o tym myślę mam ciarki. Kocham nasze auto, objechaliśmy nim piękny kawałek Europy, ale… lepiej niech sprawdza się na dłuższych trasach.
Rowerem podjeżdżam i parkuję tak blisko jak się da i odkryłam, że wiele miejsc które odwiedzam są przygotowane na rowerzystów. Nie spodziewacie się jak wiele stojaków rowerowych jest w Piasecznie. Jako kierowca auta wcześniej wcale ich nie zauważałam. Myślę, że w wielu miastach sytuacja jest podobna, szczególnie, że rowerzystów jest coraz więcej. To też zasługa ruchów rowerowych, które walczą o to żeby nam rowerzystom w miastach żyło się coraz lepiej. Czy Wy pamiętacie taki czasy, żeby w sklepie rowerowym brakowało towaru? No właśnie!
Rowerowe zmiany przychodziły stopniowo. Zaczęłam od małych kroków i stopniowo rozszerzam zakres swoich przejażdżek, doposażałam rower w niezbędny sprzęt: bezpiecznie zapięcie, pojemną sakwę. Teraz z każdym dniem jeździ mi się łatwiej i przychodzi to bardziej naturalnie. Trochę przerażona jestem nadchodzącą jesienią, ale znaczna ilość rowerzystów na świecie daje sobie z tym radę, więc dlaczego nie ja?
Rowery towarzyszą nam także w wolnym czasie! W weekendy zazwyczaj robimy sobie z dziećmi dłuższe wycieczki na dwóch kółkach (za niedługo planuję dla Was przygotować przewodnik z fajnymi trasami rowerowymi dla przedszkolaków w okolicach Warszawy). Ewa i Mikołaj w tym roku przesiedli się na większe, 20′ calowe rowerki, dzięki czemu sprawniej pokonują dłuższe dystanse. O ich rowerach i ich porównaniu możecie przeczytać w TYM wpisie.
W tym roku też pierwszy raz na wakacje pojechaliśmy z rowerami i dzięki temu udało nam się poznać Mazury nie tylko jako krainę jezior ale i dróg rowerowych.
Mój nowy rower – Batavus Mambo N7
Pierwszy raz zobaczyłam rower marki Batavus pod gabinetem. To było kilka lat temu. Od razu namierzyłam właściciela i wypytałam go o to cudo. Mogę szczerze napisać, że była miłość od pierwszego wejrzenia. Prosty, klasyczny rower holenderski, materiały najwyższej jakości, przepiękny design i marka z historią sięgającą roku 1904! Moją uwagę przykuł Mambo N7, flagowy model marki, który zajął pierwsze miejsce w holenderskim przeglądzie rowerów rekreacyjnych. Od dwóch miesięcy mam przyjemność użytkować rower swoich marzeń, który znalazłam w rowerystylowe.pl.
Rower przyszedł do mnie złożony, niemalże gotowy do jazdy (co jak się okazało, po wymianie opinii z osobami które miały okazję kupować rower online, to wcale nie jest takie oczywiste!). Od pierwszej przejażdżki dzieliło mnie zdjęcie zabezpieczeń, ustawienie kierownicy oraz dokręcenie pedałów. Rowery Stylowe pomyślały o wszystkim – w pudle znalazłam niezbędne do przeprowadzenie powyższych operacji klucze.
Sama regulacja kierownicy nie wymaga dodatkowego sprzętu – to dzięki wspornikowi kierownicy Batavus Ergomatic VI. Po odblokowaniu klipsa na kierownicy mogę zmienić jej wysokość, pochylenie, odległość – wszystko po to, aby jazda była jak najbardziej komfortowa. Piankowe gripy przyjemnie leżą w dłoni. Po obu stronach kierownicy znajdziecie także klamki przedniego i tylnego hamulca Shimano Nexus BRC6000, którego mechanizm jest rolkowy (przy kole nie znajdziecie klocków). Wisienkę na trocie-kierownicy stanowi malutki ale donośny dzwonek.
W Batavus Mambo N7 znajdziecie w sumie 7 biegów – może się to wydawać mało a tak na prawdę do jeżdżenia po terenach nizinnych nic więcej nie potrzeba. Biegi ukryte są w piaście, dzięki temu delikatny mechanizm jest doskonale chroniony. Zmiana biegów działa lekko i płynnie, a moją ulubioną funkcją jest możliwość zredukowania na najniższy bieg podczas postoju. W praktyce oznacza to, że jak zatrzymacie się na 5, to nie jesteście skazani na ruszanie z tak wysokiego biegu. Po prostu redukujecie go do 1 i leciutko wracacie do ruchu.
Już podczas pierwszej przejażdżki odczułam z jak wygodnym sprzętem mam do czynienia. Szerokie i miękkie siodełko Giara porównałabym do fotela. Jego amortyzacja do tej pory mnie pozytywnie zadziwia. I nie tylko mnie! Wszyscy którzy mieli okazję przejechać się moim nowym rowerem są pod wrażeniem jakości i wygody siedzenia – żartobliwie nazywamy Batavusa Mambo N7 kanapą. Regulacja wysokości/demontaż siodełka wymaga użycia klucza imbusowego.
Batavus Mambo N7 to duży rower, który też dużo uniesie. Dlatego wykonany jest z wytrzymałych materiałów a jego poszczególne elementy mają na prawdę wyśrubowane parametry. Taka np. nóżka Batavus by Spynninga Libra wytrzyma obciążenie aż 40 kilogramów! Za to bagażnik rowerowy atestowany jest do 27 kg! Tu spokojnie przewieziecie ciężkie sakwy z asortymentem na wycieczkę dla całej rodziny jak i starsze dziecko w foteliku rowerowym. Przy bagażniku znajdują się wytrzymałe gumki (profesjonalnie nazywają to ekspanderami :P) – w sam raz do przewożenia bukietów kwiatów od pacjentów.
To co ewidentnie przyciąga wzrok to białe opony. Dostępne są one w brązowym oraz niebieskim kolorze ramy. Czarny Batavus ma czarne koła. Te piękności to model Schwalbe Road Cruiser z wkładką antyprzebiciową oraz poprawiającym widoczność rowerzysty paskiem odblaskowym. Wentyl do dętki jest rowerowy, czyli o nieco mniejszej średnicy niż popularne w rowerach wentyle samochodowe. Wystarczyło dokupić w sklepie sportowym przejściówkę by nasza dotychczasowa pompka działała także z Batavusem.
Dwa praktyczne rozwiązania, które uprzyjemniają korzystanie z Mambo 7 to oświetlenie rowerowe oraz osłona łańcucha. Przednie światło ma zasięg 50 metrów, zasilane jest przez dynamo umieszczone w przedniej piaście. Światło ma funkcję postojową i świeci jeszcze około 6 minut po zakończeniu jazdy. Tylne oświetlenie znajduje się pod bagażnikiem i jest tak wyprofilowane, by rowerzysta był widoczny także z boku. Osłona łańcucha to wybawienie dla moich nóg i ubrań – na poprzednim rowerze bardzo często zdarzało mi się przybrudzić smarem, od kiedy jeżdżę Batavusem problem zniknął.
Batavus Mambo 7 w porównaniu z innymi rowerami robi wrażenie wielkością oraz wagą. Cała magia polega na tym, że podczas jazdy… wcale tego nie czuć! Dla mnie, do poruszania się po Piasecznie oraz weekendowych wypadów w teren ten rower jest idealny. Obawiałam się czy te siedem przerzutek (ukryte są w piaście więc ich nie widać) sprosta moim potrzebom, ale w moim mieście taka ilość jest zupełnie wystarczająca. Pamiętajmy, że Holandia to kraj nizinny, więc osoby które w codziennej drodze mają do pokonania sporo podjazdów mogłyby nie być zadowolone z takiego wyboru. W moich rodzinnych Kielcach Batavus Mambo N7 by się nie sprawdził, za to w okolicach Warszawy ten holender sprawuje się idealnie. Trasy którymi jeździmy na wycieczki z dziećmi pokażę Wam wkrótce w osobnym poście.
Wybierając Batavus Mambo N7 pierwszy raz miałam do czynienia z zapięciem typu podkowa. Pewnie większości rowerowych wyjadaczy znana jest AXA, ale jeżeli tak jak ja dopiero okrywacie świat rowerów to przedstawiam Wam legendę rowerowych zabezpieczeń! To blokada tylnego koła – pierścień -umieszczona pod bagażnikiem, nad tylnym kołem. Gdy parkujemy rower zamykamy pierścień, wtedy blokada wchodzi między szprychy. Zamykamy kluczykiem i w ten sposób blokujemy możliwość jazdy na rowerze. Przecięcie tego pierścienia graniczy z cudem! Ok, mamy zablokowane koło, ale cały czas można rower po prostu podnieść i zabrać. Do tego wymyślono linkę/łańcuch AXA Plug-In, którą z jednej strony mocujemy do np. stojaka rowerowego a z drugiej wpinamy do podkowy. Bardzo podoba mi się jak pomysłowy jest ten system, a jeszcze bardziej to, że jest jednym z najskuteczniejszych zabezpieczeń na świecie (ocena 15 w 15-sto stopniowej skali). Kluczyk do zapięcia jest unikalny, ma swój numer i można go zamówić wyłącznie u producenta. Wraz z rowerem dostajecie dwa klucze do zapięcia rowerowego.
Dlaczego Batavus?
Dlaczego wybrałam Batavusa? Kto jak kto, ale holendrzy znają się na rowerach, w końcu to ich narodowy środek transportu. Produkują modele solidne, trwałe, odporne na ząb czasu. Do tego wygodne i funkcjonalne. Dla mnie to opis roweru idealnego! Po dwóch miesiącach użytkowania z czystym sercem mogę polecić Wam Mambo. Rower spełnił moje oczekiwania w 200%. Wiem, że będzie służył mi latami.
Dla wszystkich z Was którzy planują podobnie jak ja przesiąść się na rower mam miłą informację. Sklep rowerystylowe.pl przygotował dla moich czytelników kod rabatowy, który obniży wartość zamówienia o 5% i obejmuje cały asortyment). W koszyku wpiszcie: matka5 – kod działa od 100 zł, bezterminowo.
Drogi czytelniku! Jeżeli spodobał Ci się mój wpis, lub uważasz, że komuś może się przydać, będzie mi bardzo miło jeżeli go polubisz, skomentujesz i/lub podasz dalej. To dla mnie znak, że podoba Ci się moja działalność. Nic tak nie mobilizuje do dalszej pracy jak Twój głos!