28 września 2015
Sama Pamiętam jak będąc z Ewą w ciąży przeczesywałam internet kompletując wyprawkę. Co to? Po co ? Jak tego używać? Czy to jest KONIECZNE? Te pytania krążące po głowie oraz wielgachny brzuch nie pozwalały mi spać w nocy. Tym razem czuję się gotowa i parafrazując klasyka “nic co dziecięce nie jest mi obce”. Czas powoli uzupełnić wyprawkę dla Juniora, nie jest tego wiele biorąc pod uwagę, że zostało mnóstwo rzeczy po niewiele starszej siostrze. Niemniej jednak mój instynkt matki gadżeciary każe mi szukać i drążyć, co by tu jeszcze dokupić, i czy aby przypadkiem się nie sprawdzi? Branża dziecięca pęka w szwach od pierdyliarda produktów, a biedny rodzic musi przecedzić ten cały materiał i podjąć miliard decyzji. Rożek? Otulacz? Butelka? Podgrzewacz? Łatwo zwariować.