9 listopada 2014
Post obowiązkowy na każdym blogu o dzieciach (ktoś tu celowo unika pewnego słowa na p…). Przed chwilą udało mi się wygrzebać listę, z którą nas pakowałam na porodówkę. Wkładając rzeczy do torby wiedziałam, że na pewno czegoś zabraknie, chociażby nie przewidziałam tego, że wyląduję wcześniej na patologii ciąży i że mój pobyt w szpitalu potrwa trochę dłużej. Teraz mogę śmiało zweryfikować co było niezbędne a czego mi brakło. Może komuś się kiedyś przyda, może ktoś pokręci głową z niedowierzaniem i stwierdzi, że to nie jego bajka. Trzy, dwa, jeden, zaczynamy! Kolejność oczywiście przypadkowa. czytaj dalej