Nasz szumiący miś – Whisbear
10 października 2014
Większość Was pewnie słyszała o zbawiennym działaniu szumu na niemowlaka. Ja sama przecierałam oczy ze zdumienia widząc pierwszy raz reakcję Młodej na suszarkę czy iPhonową szumiącą aplikację. Oczywiście w mojej głowie zaraz zakłębiły się chmury wątpliwości: czy to nie ogłupia mojego dziecka? Czy to aby na pewno zdrowe? Jak długo ma tak szumieć? Starałam się “szumieć” tylko w ostateczności gdy nic innego nie działało. Do czasu! Od tygodnia działam zupełnie inaczej, bo tydzień temu wpadła w moje ręce książeczka “Najszczęśliwszy śpioch w okolicy” Harveya Karpa. Autor pisze w niej o zasadzie 5 “S” wyzwalającej u dziecka odruch uspokajania. 5 “S” to: spowijanie, stabilna pozycja, skokołysanie, ssanie oraz biały szum. Skupię się na tym ostatnim i na tym co szumi u nas w domu.
„Niemowlętom najlepiej służy dudniący biały szum, ponieważ jest najbliższy dźwiękowi towarzyszącemu im w łonie matki. Prawidłowy rodzaj białego szumu (puszczanego w trakcie wszystkich drzemek i w nocy) jest kluczem do poprawy jakości snu od dnia narodzin do dnia pierwszych urodzin…i jeszcze dłużej!”
Szum słyszany przez dziecko podczas życia płodowego imituje doskonale suszarka. Mojej własnej nie udało mi się spalić ale o takich sytuacjach słyszałam. Nie przepadałam za zawieszaniem jej gdzieś przy łóżeczku, stanowiła też przeszkodę i łatwo się można było o nią potknąć. Nie można było jej zostawić włączonej w nocy po odłożeniu Maleństwa po karmieniu, tylko trzeba było pilnować aż mała przyśnie i dopiero wtedy można było samemu się położyć.
Rozwiązaniem miała być aplikacja (pewnie jedna z wielu dostępnych) na smartfona. Mąż wybrał Sleepy Sounds (dostępna bezpłatnie na iOS i Androida). Poza opcją białego szumu w której skład wchodził dźwięk deszczu, odkurzacza, suszarki bębnowej oraz do włosów, mamy do wyboru kategorie: kołysanki, dźwięki natury (las, ocean, strumyk) lub naszą własna muzyka. Dźwięk może być emitowany na okrągło lub przez zdefiniowany przez nas czas. Niestety czasem udało się komuś do nas dodzwonić podczas usypiania. Albo sama potrzebowałam telefonu kiedy moje dziecko go używało. Poza tym smartfon powinno się przełączać w tryb offline, żeby koło głowy Młodej nie było wyzwalane szkodliwe promieniowanie. A i bateria w moim wysłużonym staruszku nie znosiła tego najlepiej. Więc poszukiwania trwały dalej.
Aż dziś dołączył do nas Szumiś (obecnie nazywa się Whisbear). Pluszowa zabawka z ukrytym w głowie głośniczkiem, który emituje dźwięk podobny do suszarki. Miś w łapkach posiada magnesy dzięki czemu łatwo można przypiąć go do łóżeczka, wózka, leżaczka. Zasilają go trzy bateria AAA, i wyłącza się sam po 20 minutach. Dostępny jest w 3 wariantach kolorystycznych, wykonany z bardzo przyjemnego materiału a dodatkowo został całkowicie wyprodukowany w Polsce. Przybył do nas zapakowany w piękny woreczek. Miś szumi, Młoda śpi, a ja mogę napisać spokojnie tą notkę. Cena misia to w prawdzie -120 złotych, ale z drugiej strony posłuży on córce jeszcze długo, można wyjąć z niego głośniczek i potraktować jako misia przytulankę (nogi interesująco szeleszczą). A poza tym to inwestycja która starczy też dla kolejnych pociech. Poziom głośności szumienia można regulować.
Wspomniana przeze mnie książka rozwiała moje wątpliwości co do szkodliwego wpływu szumienia na dziecko. A po dołożeniu pozostałych “S” usypianie dziecka trwa dużo krócej. Trzeba pamiętać, że szumienie nie może towarzyszyć Maleństwu przez całą dobę.
“Posługuj się nim w przypadku nagłych ataków płaczu dziecka i gdy chcesz ułożyć je do spania (na drzemkę i w nocy). Zawsze zacznij od cichego odgłosu dochodzącego gdzieś w tle podczas całego procesu kładzenia maluszka spać, aby przygotować go na oddalenie się w objęcia Morfeusza”
Szszszszszszsz… 🙂