Tata wymiata!

Zdjęcie należy do Kristiny
Zdjęcie należy do Kristiny

Już jakiś czas temu pogodziłam się z tym, że nie jestem niezastąpiona przy opiece nad Małą i że najzwyczajniej w świecie nie mam na to siły. Chroniczne niewyspanie coraz bardziej daje o sobie znać, i bezskutecznie szukam jakiegoś magicznego sposobu, na to by Ewa zaczęła spać dłużej niż  3 godziny. Z czasem nauczyłam się dzielić obowiązkami, powoli wycofywałam się z wieczornych kąpieli, żeby mieć chociaż 5 minut na zebranie myśli. Odciągałam mleko, żeby Jacek mógł nakarmić Ewę, a ja w tym czasie odpisywałam na maile. Wysyłałam ich na spacery, żeby móc spokojnie się wykąpać. I wcale to nie wyglądało tak, że on nie chciał tego wszystkiego robić, i że musiałam go do tego zmuszać. Wynikało to z mojego poczucia, że koniecznie muszę towarzyszyć Ewie w każdym momencie jej życia, żebym przypadkiem czegoś nie przegapiła, żeby coś mnie nie ominęło.

Z czasem pogodziłam się z tym, że to ponad moje siły i odkryłam, że w wielu czynnościach Jacek radzi sobie dużo lepiej niż ja – szczególnie, gdy wróciłam do pracy, i moi najbliżsi spędzają dwa wieczory sami, i świetnie sobie radzą.  Wiem też, że zawoła mnie gdy będzie miał miejsce jakiś przełomowy moment, albo zrobi zdjęcie, a przyznam się, że ostatnio nic mnie bardziej nie rozczula niż odebranie pomiędzy pacjentami wiadomości ze zdjęciem uśmiechniętej i bawiącej się w najlepsze córki. W ogóle po pierwszym wyjściu do gabinetu, a w zasadzie po powrocie zastałam w domu: wykąpane, nakarmione i śpiące dziecko, cieplutką kolację, oraz rozebraną choinkę (nie cierpię rozbierać choinki!). Więc nikt mi nie powie, że ojciec nie da rady! Nasz tata wymiata w kilku dziedzinach:

Kąpiel

I to nie tylko te kilka minut w wanience. Chodzi tu o full pakiet: toaleta wieczorna: rumiankowanie i mycie dziąseł, kąpiel i zabawa, wycieranie, balsamowanie, pielucha, piżama. I tak przygotowana córka ląduje u mnie na wieczorne karmienie. Kiedyś to jeszcze krążyłam w okolicach łazienki, z ręcznikiem, albo wmasowywałam mleczko w czyściutkie, pachnące ciałko. Teraz mam kilka minut dla siebie (taaa, zazwyczaj latam i sprzątam zabawki). Jacek jest po prostu mistrzem ceremoni, a jak zostałam z Ewą na kilka dni sama, to miałam z tym nie lada problem. Chociażby ze spłukaniem głowy po myciu! Jak on to robi? Kładzie ją w wanience? Czy polewa kubeczkiem od góry?!

Usypianie

W moim przypadku sytuacja jest prosta: karmię Ewę a ona usypia. Sztuką jest położenie jej spać bez cycka! Przepis taty: pielucha, króliczek, Szumiś i…. Metallica! A dokładnie Enter Sandman. Jacek kiedyś zauważył, że Ewa czasem śpi z uchyloną powieką i tak mu się skojarzyło z tekstem piosenki (‘sleep with one eye open’). Okazało się, że Młoda uwielbia usypiać przy tym kawałku. Mi ta sztuczka udaje się raz na pięć prób – Ewka za bardzo kojarzy mnie z karmieniem i zamiast spać to mnie maca po dekolcie.

Karmienie łyżeczką

No nie wiem, czy ja nie mam cierpliwości, czy Ewa woli dostawać ode mnie mleko, a całą resztę pokarmów od taty? Obie po kilku łyżeczkach mamy słoiczki po dziurki w nosie – szczególnie Młoda, gdy zanurkuje nosem w jedzenie. A z tatą: buziak się otwiera, dziecko zjada cały słoiczek, popije sobie wodą i wraca do zabawy. W sprawie karmienia łyżeczką to przyznam, że jestem zazdrosna! Ale nie poddaję się, i ostatnio nawet osiągam małe sukcesy!

Węch

No wiecie no… Skuteczność wykrywania zabrudzenia pieluchy 4/5 przypadków. Do mnie nawet nie zdąży zalecieć, gdy dziecko jest już na przewijaku.

Cieszę się, że odpuściłam, że każde z nas może wykazać się w opiece nad dzieckiem, i ma swoje pięć minut, że możemy podziwiać siebie nawzajem, jak radzimy sobie z nowymi obowiązkami jakie przyniosło nam rodzicielstwo. Cieszę się, że Jacek właśnie karmi Ewę, a ja mogę skończyć pisać notkę!