Letni romans – Baby Jogger Zip
26 lipca 2015
Luty – miesiąc walentynek i miłosnych uniesień, miesiąc w którym poznałam nowego bywalca mojej sypialni. Gdy pod koniec zimy nieśmiało rozglądaliśmy się za lekką spacerówką na wiosnę, nawiązaliśmy pewną znajomość z najnowszą propozycją od firmy Baby Jogger. Sama nie wiem kiedy się zakochałam. Czy wtedy gdy zobaczyłam piękny niebieski kolor, czy było to pierwsze dotknięcie miękkiego materiału, a może takie wrażenie zrobiła na mnie długa i pięknie się prezentująca budka. Zaimponował nawet mojemu mężowi swoimi gabarytami po złożeniu. Tego dnia w moim sercu zamieszkał Zip, i choć nie był to nasz spacerówkowy wybór, gdzieś po cichu liczyłam, że pewnego dnia znów się spotkamy i damy się porwać uczuciom, które tak rozgrzały mnie tamtego zimowego dnia.
Romans był krótki, intensywny i zdecydowanie gorący – 34 stopniowe upały nie zachęcały do wynurzania się z chłodnego mieszkania, ale musiałam go sprawdzić w każdych warunkach. Gdy wracaliśmy do domu, zaszywał się w sypialni i czekał, aż przyjdę do niego wieczorem gdy Ewa już uśnie. Jej też się bardzo podobał, i nie mogłam pozwolić na to by zbytnio się do siebie przywiązali. Podczas ostatniego spaceru nawet niebo płakało. Ciężko nam było się rozstać, ale trzeba było podjąć dojrzałą decyzję. Przecież na jego powrót czekał mały chłopiec – Zachary wraz z mamą. To dzięki ich uprzejmości mogliśmy spędzić te kilka dni razem i przekonać się czy do siebie faktycznie pasujemy i czy byłoby coś z tego na dłuższą metę. Zapraszam na recenzję Baby Jogger Zip 🙂Przez kilka dni śmiało pomykałyśmy po Piasecznie i okolicach wózkiem w kolorze Teal – teoretycznie ciemnomorskim, wg. mnie po prostu niebieskim. Najładniejszym! 🙂 Nie ma się co czarować, Zip jest typowym wózkiem przystosowanym do miejskiej dżungli. Jest mały, lekki, zwrotny, posiada małe kółeczka, które szkoda forsować na większych kamieniach oraz korzeniach. Dzikie parkowe utwardzone ścieżki pokonywał zwinnie, pierwszy raz zaprotestował na żwirku, drugi na piasku – ale tu sprawdziła się stara metoda ciągnięcia tyłem. Nie było z nim jednak najmniejszych problemów na typowym polskim chodniku, genialnie łatwo się podbija, i leciutko manewruje, ale amortyzacji się w tym wózku nie dopatrzyłam żadnej (choć podobno jest w przednich kołach). Podczas pierwszych spacerów będzie Was denerwowało terkotanie kółek na kostce, ale po tygodniu powinniście się przyzwyczaić. Małe kółeczka pokryte są pianką, łatwo można je wypiąć i dzięki temu szybko umyć po zaliczeniu błotka. Ponadto przednie posiadają możliwość blokady do jazdy na wprost, ich średnica to 14cm, a rozstaw 40 cm. Tylne koła mają średnicę 18 cm, a ich rozstaw wynosi 50 cm. To właśnie na nie działa działa zaciągany ręcznie hamulec.
Pierwszy raz miałam okazję jeździć (a w zasadzie parkować) wózkiem z takim typem blokady kół. I tak jak początkowo odruchowo machałam bezskutecznie nogą między tylnymi kołami, tak po powrocie do swojego wózka, ręka mi leciała na prawą stronę kierownicy ;). Hamulec działa lekko, czasem po jego zaciągnięciu trzeba delikatnie ruszyć jeszcze wózkiem, żeby mechanizm do końca zaskoczył, ale jak już chwyci to trzyma solidnie. Małe trudności pojawiają się gdy zawiesicie na rączce za dużo torebek i organizerów – wtedy trzeba się przez nie przekopywać do hamulca. Sam mechanizm działa jednak lekko, i nie jest wbrew pozorom trudny w obsłudze.
Kierownica w charakterystycznym dla Baby Joggerów kształcie łuku, pokryta jest nienajprzyjemniejszym w dotyku gumowym materiałem – szczególnie przy tych upałach daje to o sobie znać. Dodatkowo wymusza na prowadzącym sposób trzymania w którym łokcie wędrują do boku – niestety to także mi nie podpasowało, ale kto wie, może z czasem bym się przyzwyczaiła, z drugiej strony wózkiem bardzo łatwo się steruje jedną ręką. Rączka umieszczona na wysokości 103 cm od ziemi, nie posiada regulacji wysokości, ale to idealny parametr dla moich 172 cm wzrostu, wózek podbijał mi się lekko i nie musiałam się z nim niepotrzebnie szarpać. Po obu stronach kierownicy możecie doczepić uchwyt na kubek, który dostaniecie gratis do wózka, zaś po środku znajdziecie magiczny guzik dzięki któremu złożycie Zipa.
Składanie w tym wózku różni się nieznacznie od charakterystycznego dla Baby Joggerów rozwiązania, w którym wystarczy pociągnąć za uchwyt umieszczony pomiędzy siedzeniem a oparciem by wózek złożył się jak książka. W Zipie musicie wpierw wcisnąć guzik, który uwolni blokady w kierownicy i podnóżku, a dopiero następnie ciągniecie za uchwyt. Dzięki temu rozwiązaniowi wózek składa się trójwymiarowo, do na prawdę małych gabarytów ( 78 x 26 x 32 cm!), ponadto możecie go postawić pionowo, co pozwala jeszcze bardziej oszczędzić cenne miejsce (szczególnie gdy w domu zalega Wam jeszcze kilka wózków ;P) Przed samoczynnym rozłożeniem podczas transportu wózek chroni blokada umieszczona z boku aluminiowego stelaża. W takiej surowej postaci Zip waży 7 kg, a to na prawdę niewiele.
Do przechowywania miliona siateczek z zakupami, bidoników, chrupeczek itp. producent przewidział dwa miejsca – kosz rozpięty pod siedziskiem oraz kieszeń na tylnej części oparcia. Kieszeń rewelacyjnie się sprawdza na rzeczy, które mama chce mieć pod ręką, zaś do kosza, który jest całkiem ładowny i rozciągliwy, dostępu do niego trochę blokuje po bokach stelaż wózka. Nie jest to przeszkoda nie do pokonania. Najłatwiej dostać się do niego od strony tylnych kół. Plusik za możliwość łatwego zdemontowania kosza w celu przepierki.
Siedzisko wózka od spodu nie jest usztywnione, ale utrzymuje się na dwóch skrzyżowanych taśmach. Może nie brzmi to zbyt zachęcająco, ale to rozwiązanie wygląda przemega wygodnie, i ponadto jest wytrzymałe, bowiem wózek dedykowany jest dla dzieci do 25 kg! Siedzisko w najwęższym punkcie ma 31 cm szerokość, i jest głębokie na 24 cm. Natomiast oparcie ma długość 48 cm. Oczywiście Ewka ma jeszcze kupę zapasu i pod tym względem wózek wygląda na prawdę przyszłościowo. Od siedziska odchodzi regulowany podnóżek, a dla tych starszych dzieci przewidzieli podpórkę pod nóżki.
Jeżeli lubicie wózkowe gadżety to pewnie będziecie się zastanawiać nad zakupem wkładki do wózka. Na pewno pierwsza lepsza z brzegu nie będzie pasowała, musicie znaleźć coś dedykowanego specjalnie Zipowi, ponieważ nie możecie zakryć wkładką taśmy do składanie wózka (no chyba, że nie planujecie do nigdy składać ;)) Mówiąc szczerze nie szukałam jeszcze czy takowe rozwiązanie w ogóle istnieje, ale nie martwcie się! Gdyby “psipadkiem” zabrudziło się siedzisko, także bez problemu je zdemontujecie i wrzucicie do pralki 🙂
Trzy- bądź pięciopunktowe pasy bezpieczeństwa mają super łatwą regulację wysokości szelek naramiennych. W wózkach których dotychczas używałam aby je dopasować do wzrostu dziecka musiałam częściowo rozmontować wózek i nakombinować się z przeciąganiem klamr przez wąskie szczeliny. Tu wystarczy przesunąć górny punkt pasów na wybraną wysokość i to tyle! Podoba mi się rozwiązanie, że lewą i prawą stronę pasów wpinamy do zamka całkiem niezależnie. Osłonki naramienne mają niestety tendencję do spadania.
Regulacja oparcia jest paskowa – dzięki temu mamy nieskończenie wiele możliwości ustawień – od całkiem przyzwoicie pionowego do pozycji leżącej. Po opuszczeniu oparcia można otworzyć okienko przez które zagwarantujemy dziecku wentylację. Okienko wypełnia przewiewna siateczka, którą w razie potrzeby można przykryć mocowaną na rzepy klapką.
Podczas spacerów malucha przed słońcem chroni budka, która zgarnia na dzień dobry 3 plusy: za długość, miły w dotyku materiał oraz filtr UV. Budka rozkłada się płynnie i bezszelestnie, a materiał pięknie się naciąga, a do braku okienka po podglądania można się jakoś przyzwyczaić.
Wygląda na to, że zbliżamy się już powolutku do końca. Cena Zipa to około 1100 złotych, w zestawie dostajecie trzymadełko na kubek, w niektórych sklepach dorzucają jeszcze pałąk lub tackę gratis. Natomiast za pozostałe akcesoria (m.in. folię przeciwdeszczową, torbę do transportu wózka, adaptery do fotelika samochodowego, śpiworek czy panel dla rodzica) trzeba zapłacić dodatkowo.
Baby Jogger Zip nie był tylko moim zimowym zauroczeniem, a letnie testy tylko to potwierdziły. Ma kilka małych wad (za małe kółeczka!!!), ale kto jest idealny? Zdecydowanie mógłby zostać tym jedynym… gdybym potrafiła dotrzymać wierność tylko jednemu wózkowi! Zastanawiacie się tylko pewnie dlaczego trzymałam go w sypialni? Po pierwszym dniu testów Ewa nauczyła się na niego wspinać, i tylko bariera w postaci zamkniętych drzwi potrafiła ją od tego powstrzymać. To jest dopiero uczucie!