Top 5 – gadżety do samochodu
29 grudnia 2016
Pierwsza podróż samochodem z dzieckiem w dniu wypisu ze szpitala – dobrze pamiętam wrażenia które towarzyszyły tej “wyprawie”. Jazda trwała zaledwie kila minut a emocje były jak przy locie na księżyc! Zastanawiałam się,co będzie w dłuższej trasie, skoro kilkuminutowej przejażdżce towarzyszyły takie nerwy? Z każdą samochodową wyprawą oswajaliśmy się z podróżowaniem z dzieckiem i coraz śmielej planowaliśmy dalsze wyjazdy. I tak z Ewą jeździmy to tu, to tam, już dobre 2,5 roku! Mikołajem lada dzień stuknie rok. Podczas mniejszych i większych wypraw napotkaliśmy różne problemy, z którymi udało mi się uporać z pomocą kilku gadżetów.
Dziś chcę Wam przybliżyć moje ulubione akcesoria, które ułatwiają “obsłużenie” dziecka w aucie, zapewniają ważny dla kierowcy spokój oraz wygodę malucha w foteliku. Parafrazując – komu w drogę, temu parę gadżetów się przyda! Kolejność… chronologiczna 🙂
Lusterko 2w1 JJ Cole
Nie wyobrażam sobie samodzielnych wypraw z dzieckiem bez lusterka. Pierwszy model który kupiliśmy po zmianie samochodu okazał się za mały do minivana. Chciałam, żeby zastępstwo posiadało w sobie coś więcej niż zwykły pogląd, dlatego wybór padł na JJ Cole. W tym lusterku poza tym, że możemy z przedniego siedzenia podglądać podsadzonego tyłem do nas malucha, można zamontować także tablet. Ta opcja przydaje sie w dłuższej trasie, gdy do celu pozostało nam już niewiele i do wyboru mamy spędzić ten czas słuchając wycia dziecka lub jego ulubionych piosenek z kanału na Youtube.
Cena lusterka 2w1 JJ COLE to ok. 90 zł. Dostępność oraz najlepsze oferty znajdzicie TU.
Ochraniacz na fotelik Lodger
Na pomysł zakupu ochraniacza zdecydowałam się po pierwszych objawach choroby lokomocyjnej u Ewy… Czyszcząc patyczkami do uszu najgłębsze szczeliny fotelika (z sami wiecie czego) obiecałam sobie, że znajdę coś, co mnie przed tym uchroni. A że do marki Lodger mam pełne zaufanie, mój wybór padł na dwustronny pokrowiec na fotelik w kolorze Stone. Jest to uniwersalny ochraniacz który pasuje podobno na każdy fotelik z grupy 0 – zarówno ten z 3 jaki 5 punktowymi pasami. Nasz egzemplarz zamontowany jest na foteliku MaxiCosi CabrioFix. Jedna strona ochraniacza jest wykonana z miękkiego polarku wytłoczonego we wzór jodełki. Jest cieplutka i miła, idealna na podróże jesienią oraz zimą. Natomiast z drugiej strony na upały zaprojektowano miękką bawełnę, która izoluje dziecko od tego grzejącego styropianu. Ta druga funkcja sprawdziła się szczególnie w zeszłe wakacje u Mikołaja, który dzięki temu przestał wychodzić zlany potem. Za kolejną zaletę pokrowca uważam to, że przedłuża żywotność fotelika chroniąc go przed wszelkimi wpadkami. Nieskromnie powiem, że nasz fotelik mimo kilku letniej eksploatacji wygląda lepiej niż nie jeden niespełna roczny. No i co najważniejsze – ochraniacz zawsze łatwiej zdjąć niż demontować tapicerkę z fotelika.
Cena: ok. 179 zł dostępny np. TU, mój egzemplarz znalazłam w promocji na limango.pl za 79 zł!
Ochraniacz Close
Wybudzony z drzemki dwulatek bez pampersa to tykająca bomba zegarowa. Jak tylko słyszę podczas podroży, że Ewa się z tyłu kręci i przebudza, to głośno ją pytam, czy chce siusiu i czy wytrzyma do postoju. Mamy coraz większą skuteczność w tym ostatnim ale i kilka wpadek na koncie. Dlatego też fotelik starszej córki zaopatrzyłam w podkładkę od Close, która ma za zadanie zminimalizować straty i oszczędzić mi prania pokrowca. Ochraniacz składa się z dwóch warstw – polarkowego środka, który w razie co można wypiąć, oraz nieprzemakalnego, kolorowego siedziska z brzegami, które wyłapią wszystko to co trzeba. M.in. okruszki z chałeczki czy zagubione spinki lub gumki do włosów. No i od kiedy mamy ochraniacz, nasz fotelik zawsze z awarii wychodzi bez szwanku! Ochraniacz do fotelika Close po praniu schnie szybko, a ilość kolorów do wyboru może wywołać zawroty głowy!
Cena – ok. 54 zł, dostępny w ekodrogeria.pl
Pas Cocobelt
Mój wybawca gdy odbierałam Ewę ze żłobka samochodem, a na pokładzie miałam jeszcze Mikołaja. Całą naszą historię z pasem Cocobelt opisałam Wam dosyć obszernie już kilka miesięcy temu. Kto pamięta ten tekst? Pas jest nami już prawie rok i nadal go używamy! Przydaje się szczególnie gdy jadę gdzieś z Młodym i muszę tylko na chwilkę wyskoczyć z samochodu. Moja koleżanka pasem Cocobelt pomaga sobie wciągnąć fotelik z dzieckiem na 4 piętro w bloku!
Cena pasa ok. 90 zł, TU sprawdzicie, gdzie jest jeszcze dostępny.
Poduszka Sandinie SleepFix
Czyli gadżet, który dołączył do nas jesienią i cudownie uzupełnił fotelikową (ale nie tylko) flotę. O poduszce stabilizacyjnej napisałam Wam obszerniej w tym tekście. Często w trasę ruszamy nocą, w porze snu maluchów. Sandini SleepFix dba o to, żeby młodym było wygodnie a przede wszystkim bezpiecznie. W przeciwieństwie do popularnych zagłówków poduszka stabilizacyjna posiada pozytywną rekomendację instytutu ADAC. Od jesieni, nie rozstajemy się z naszymi poduszkami!
Cena poduszek to ok. 169 zł, ale aktualnie znalazłam je w promocji za niecałe 130!
To już drugi wpis pod hasłem TOP 5, pierwszy znajdziecie pod TYM LINKIEM. Dajcie znać, czy takie zestawienia przypadły Wam do gustu, bo mam jeszcze parę pomysłów w zanadrzu! A może czekacie na coś konkretnego? Nawiązując jeszcze do poruszonego dziś tematu, chcę życzyć Wam samych przyjemnych i spokojnych podróży w 2017 roku!