Śpiworek Lodger Bunker
16 kwietnia 2015
Nie wiem jak to jest, ale są rzeczy, które jak zobaczę pierwszy raz, to od samego początku wiem, że muszę je mieć, i stanę na rzęsach żeby dopiąć swego. Wbrew logice, domowemu budżetowi i hercerskiemu prawu. Tak też było w przypadku tego śpiworka, a nasza historia jest nieco pogmatwana, bo uparłam się na model Jade, kupiłam Denim, a skończyłam z Stone, którego bym już nigdy nie zamieniła 😀 Ale kto powiedział, że droga do celu będzie prosta? Był grudzień, a ja opowiadałam wszystkim, niezależnie od tego czy chcieli słuchać, czy nie, dlaczego go muszę mieć. I wiecie co? Intuicja mnie nie zawiodła, i nie ma drugiego zakupu z którego byłabym tak zadowolona. A moja ekscytacja sięga tak wysoko, że w środku kwietnia postanowiłam się z wami podzielić recenzją śpiworka, który mimo iż jest całoroczny, to nie ukrywajmy – zimą przydaje się najbardziej. Do pisania zmotywowało mnie jeszcze kilka maili, w których pytaliście, co mamy wpięte w wózek, jak się sprawuje, i czy w ogóle warto.
Lodger Bunker różni się wizerunkowo od innych modeli śpiworków do wózków. W zasadzie przypomina połączenie śpiwora turystycznego typu mumia, oraz otulacza w który spowija się noworodki. Z resztą, nie będę się rozwodzić tu nad jego wyglądem, skoro możecie sami wszystko obejrzeć:
O jego całoroczności decydują dwie warstwy, które można ze sobą łączyć (bardzo prosto: pętelka + tasiemka z rzepem) – wtedy otrzymujemy najcieplejszą zimową wersję. Zewnętrzna warstwa występująca solo jest idealna na chłodniejsze jesienne i wiosenne dni, natomiast wewnętrzna wkładka (tzw. booster) może posłużyć jako osłona na siedzisko spacerówki lub fotelika samochodowego.
Śpiworek nie posiada zamków błyskawicznych, za to znajdziecie w nim całkiem sporo rzepów: zaczynając od głównego zapięcia, poprzez system łączenia warstwy wewnętrznej z zewnętrzną, na montażu pasów kończąc. Z jednej strony to plus. Szybko zapniecie dziecko, ciaśniej bądź luźniej – zależnie od preferencji i warunków pogodowych. Nie trzeba też się siłować z zamkiem, w który lubi się wciągać materiał. Ale jest te druga strona medalu. Wracacie ze spaceru do ciepłego mieszkania, młodzież śpi w najlepsze, chwilo trwaj! Żeby maluch w tych wszystkich betach się tylko nie zagotował to trzeba go rozpiąć, i tu przy odczepianiu rzepów może być pobudka, choć nam się to zdarzyło może ze dwa razy.
Bezszelestnie działają zaś dwa ściągacze dzięki którym uformujecie uroczy kapturek. Dzięki niemu jeszcze szczelniej otulicie śpiącego malucha przed wiatrem oraz zimnem.
W zależności od modelu który wybierzecie, będziecie mieć do czynienia z dwoma rodzajami mocowań pasów. W starszych modelach (m.in. Denim, Jade, Rabbit) każdy pas trzeba przeciągnąć przez wąską szczelinę. To niby nie problem, gdy używacie cały czas jednego wózka, i nie musicie wypinać śpiworka. Jednak, gdy zdarza Wam się żonglować wózkami, robi się to denerwujące. W takim przypadku sugeruję wybrać spośród nowych modeli (np. Silvercreek, Stone, Rosa). W nich zastosowano długą pionową szczelinę, przez którą szybko przełożycie pasy naramienne oraz biodrowe. Potem wystarczy złączyć dwa rzepy, i po sprawie.
Używać naszego Lodgera zaczęliśmy jeszcze wtedy gdy Młoda jeździła w gondoli. Da się. Choć u nas akurat wypadł wtedy okres zmiany na spacerówkę i trwało to może z tydzień, ale bez problemu w gondoli mieściła się Ewka i śpiwór. Producent podaje, że do śpiwora zmieści się trzy- a nawet czterolatek, wiec jak sami widzicie jest to zakup na lata. Ciężko mi jednak ocenić jak to będzie gdy Ewa podrośnie, i czy będzie chciała jeszcze jeździć w wózku. Gdyby tak było, obawiam się ubłoconych i mokrych butów, bo niestety w śpiworku nie znajdziecie nic coby zapobiegało takiemu zabrudzeniu. Ale mam jeszcze czas, żeby coś wykombinować.
Materiał z którego uszyto Lodgera to przemiły w dotyku polarek. Producent podaje, że jest oddychający, oraz antyalergiczny. Tego nie potrafię sprawdzić, natomiast wiem, że łatwo się go pierze bez uszczerbku na jakości.
I na koniec jeszcze jedna super sprawa. Lodger występuje w wielu przepięknych wzorach. Ponadto w sprzedaży są dodatkowe boostery (pomarańczowy, czerwony, różowy, kremowy, niebieski i żółty), dzięki którym sprawcie, że wasz Bunker będzie niepowtarzalny. Firma ma także w sprzedaży mufki do wózków, kombinezony, buciki, a wszystko to dopasowane kolorystycznie do waszego śpiworka, wypas, nie ?:)
Cena: od 366 do 450 zł w zależności od modelu. To całkiem sporo, ale moim zdaniem warto. Starczy na kilka sezonów, a może i dla młodszego rodzeństwa. Polecam polować na kampanię na Limango, które dość często pojawiały się w okresie zimowym, wtedy może wam się udać kupić go za 250 zł. A poniżej dostępne obecnie na rynku modele 🙂
Wybraliście już swój model?