Dlaczego moje zęby się wciąż psują? Cykl wymiany wypełnień

Dlaczego moje zęby się wciąż psują

Dlaczego moje zęby się wciąż psują? Pewnie nie jedno z Was zadało sobie to pytanie wychodząc z gabinetu stomatologicznego. Przecież dopiero co wyleczyliście wszystkie zęby i wydawać by się mogło, że skoro próchnica została wyleczona to problem macie z głowy! Pewnie dla części z Was ten tekst będzie pełen oczywistych wniosków, ale wiem, że są osoby które nie do końca zdają sobie sprawę z konsekwencji założenia w zębie wypełnienia o których chcę Wam dziś napisać. Wydawać by się mogło, że to najlepsze rozwiązanie: wyczyścić ząb wiertłem a następnie założyć do niego tzw. plombę. Kilkadziesiąt minut na fotelu i problem z głowy. Nic bardziej mylnego…

Zacznijmy od podstaw!

Ząb z zewnątrz pokryty jest najtwardszą tkanką jaka występuje w ludzkim organizmie – szkliwem. Jego grubość w poszczególnych miejscach zmienia się, np. na guzkach w zębach trzonowych i przedtrzonowych jest go dużo, a blisko dziąsła w okolicy szyjki zęba jest go niewiele. To dosyć logiczne – guzki „odwalają” największą robotę podczas żucia, dlatego właśnie tam szkliwa jest najwięcej. Pod szkliwem znajduje się zębina – jest to także bardzo twarda tkanka, przez którą przechodzą kanaliki zębinowe. Jeżeli z różnych powodów dojdzie do jej odsłonięcia (czy to przez starcie szkliwa, czy „zjedzenie” zęba przez próchnicę, albo złamanie zęba w wyniku urazu) ząb zaczyna reagować mniej lub bardziej boleśnie na różnego rodzaje bodźce. Osoby cierpiące na nadwrażliwość na pewno dobrze wiedzą o czym mówię 

Dlaczego moje zęby się wciąż psują
Schemat budowy zęba. Kolorem białym zaznaczone jest szkliwo. Szarym zębina. Brązowy kolor to kość. W środku zęba miazga z zaznaczonymi na czerwono i niebiesko naczyniami krwionośnymi oraz nerwami.

W środku zęba znajduje się komora zęba wypełniona miazgą. To z kolei miękka, galaretowata tkanka w której znajdują się m.in. naczynia krwionośne oraz nerwy. Komora przekształca się w kanały, które przebiegają wzdłuż korzeni zębowych i mają swoje ujście na ich szczycie. To właśnie tam znajdują się wrota dla naczyń krwionośnych odżywiających ząb od środka i oraz nerwów odpowiedzialnych za czucie. Cały ten układ jest bardzo sprytnie skonstruowany i bardzo dobrze funkcjonuje do czasu, gdy nie dojdzie do uszkodzenia zęba. 

Najczęściej dzieję się tak w wyniku działania bakterii próchnicotwórczych, które metabolizują cukry dostarczane wraz z pożywieniem do jamy ustnej. Przetwarzają je na kwasy, które w długotrwałym, częstym kontakcie z zębem doprowadza do jego zdemineralizowania, czyli osłabienia struktury szkliwa. Początkowo powstaje plama próchnicowa  i jest to jedyne odwracalne stadium próchnicy. Jeżeli w danym miejscu nadal będzie dochodziło do ataków kwasów, to dojdzie do załamania struktury szkliwa i powstanie ubytek. O ile szkliwo jest dosyć wytrzymałe i nad jego zniszczeniem bakterie muszą się nieco napracować, tak w zębinie umieszczonej pod nim proces szerzy się dużo szybciej. Gdy na tym etapie nie traficie do dentysty, ząb nie zostanie wyleczony a próchnica będzie dalej się szerzyć może dojść do nieodwracalnego zapalenia miazgi, które kończy się leczeniem kanałowym bądź usunięciem zęba.


O tym jak powstaje próchnica przeczytacie w TYM wpisie.


Dlaczego moje zęby się wciąż psują?

To był dosyć długi wstęp, ale był mi niezbędny do przejścia do właściwego tematu tego wpisu. Wiele osób ma niestety mylne wrażenie, że założenie wypełnienia w zębie to rozwiązanie problemu z próchnicą. “Kilka wizyt, kilka plomb i już mam zdrowe zęby”. Owszem – tak będzie przez jakiś czas, ale jeżeli nie zmienicie swoich szkodliwych nawyków które doprowadziły do powstania próchnicy, za jakiś czas czeka Was powtórka z rozrywki. Od pierwszego założonego wypełnienia w zębie rozpoczyna się właśnie cykl wymiany wypełnień

Potrzeba założenia kolejnej plomby może być spowodowana pojawieniem się próchnicy wtórnej. Ale może być też tak, że po prostu Wasze wypełnienie w zębie się wysłuży i trzeba je będzie wymienić na nowe. Dzieje się tak ponieważ twarde tkanki zęba (szkliwo i zębina) oraz materiał w zębie mają zupełnie inne parametry fizyczne i połączenie, które zostało między nimi wytworzone z czasem słabnie. Szacuje się, że kompozytowe wypełnienie wytrzymuje około 10 lat. Jest to wartość średnia, a na to jak długo posłuży wypełnienie ma wpływ bardzo dużo czynników. 

A teraz policzmy dla przykładu: pierwsze ząb stały (zazwyczaj jest to pierwszy trzonowiec) pojawia się koło 6 roku życia. Jeżeli ta szóstka będzie miała nieszczęście wyrosnąć w buzi dziecka, które nie ma leczonych zębów mlecznych, jego higiena jamy ustnej pozostawia wiele do życzenia a dieta bogata jest w cukry, to nie ma ona żadnych szans na to, żeby próchnica i jej nie zaatakowała. Nawet jak stanie się cud: młody właściciel trafi do gabinetu, wyleczy zęby i zacznie o nie dbać to za kilka lat znów czeka ją spotkanie z wiertłem. Za kilka – kilkanaście lat kolejne i tak już do końca życia lub do… usunięcia zęba. Tak właśnie wygląda nieszczęśliwy koniec cyklu wymiany wypełnień.

Cykl wymiany wypełnień

Każda interwencja stomatologa zabiera niestety kolejne milimetry zęba. Wypełnienie jest coraz większe a ścianki zęba coraz słabsze. Może dojść do tego, żę ryzyko odłamania ściany będzie zbyt wielkie, na to by założyć wypełnienie i trzeba będzie pomyśleć o uzupełnieniu protetycznym (wkładzie, nakładzie). Z każdym milimetrem opracowania zbliżamy się też do komory zęba, co realnie grozi leczeniem kanałowym. 

Przeprowadzenie leczenia endodontycznego (inna nazwa leczenia kanałowego) ratuje ząb i pozwala zachować go przez kolejne lata w jamie ustnej. Ale trzeba pamiętać też o tym, że jest ono dla zęba bardzo osłabiające. Żeby dostać się do komory zęba musimy ściąć kolejne milimetry zęba. Poprzez oczyszczeniu kanałów z miazgi całkowicie odcina się ząb od odżywczej krwi – staje się on dosłownie martwy. Aby leczenie kanałowe było skuteczne musi być zakończone założeniem szczelnej odbudowy. Niestety na tym etapie często ząb ma już tak mało własnych ścianek, że nie da się już założyć tradycyjnego wypełnienia. Trzeba pomyśleć o odbudowie protetycznej np. wkładzie koronowo-korzeniowym oraz koronie na ząb. 

Taki ząb po przejściach jest już bardzo słaby i ciężko przewidzieć jak długo jeszcze wytrzyma. Za sukces można uznać 10 lat, zdarzają się też prace, które wytrzymują dwa razy dłużej, ale zdarzają się też takie które “wytrzymują” mniej. Po tym czasie sfatygowany czasem, próchnicą oraz wiertłem ząb kwalifikuje się do usunięcia z różnych powodów najczęściej jest to pęknięcie uniemożliwiające jego dalsze naprawianie. 


O tym jak można uzupełnić brak  zęba przeczytasz w TYM wpisie.


Tak w dużym skrócie wygląda cykl w jaki wpada ząb po pierwszym dotknięciu wiertłem. Tempo tej przemiany jest bardzo indywidualną kwestią, zależną w największej mierze (ponad 80%!) od  stylu życia pacjenta oraz uwarunkowaniach środowiskowych w jakich on żyje. Bardzo mały udział (ok 10%) mają na to czynniki genetyczne, tak często wspominane przez pacjentów: „moja mama też miała słabe zęby”. Założenie w zębie stałym pierwszego wypełnienia tak na prawdę wiąże Was z dentystą do końca Waszego życia.

Co zatem robić? Nie leczyć zębów? Wyrwać wszystkie?

Oczywiście, że nie! Najważniejsze jest zapobiegać! Zrobić wszystko co w Waszej mocy, żeby NIGDY nie doszło do powstania ubytku w zębie. Trudna sprawa, biorąc pod uwagę, że zęby pojawiają się jeszcze w dzieciństwie. Stąd ten dzisiejszy tekst – to apel do Wszystkich rodziców, który ma na celu uświadomić jak ważne jest zadbanie o zęby swoich pociech! Tak jak to dziś opisałam, wyleczenie zęba wiąże Was ze stomatologicznym wiertłem tak na prawdę do końca życia. Im wcześniej (w młodszym wieku) dojdzie do leczenia, tym gorsze rokowanie dla danego przypadku, bo ząb na samym starcie zostaje już osłabiony. 

Dlatego tak ważna i bliska mojemu sercu jest tematyka leczenia zębów mlecznych, chodzenia do dentysty od pierwszego mleczaka, stosowania z głową profilaktyki fluorowej i niefluorowej od najmłodszych lat. Bo właśnie to w połączeniu ze zdrową i zbilansowaną dietą zwiększa szansę na życie bez próchnicy. Gdy pojawia się próchnica to na 99% gdzieś został popełniony błąd! Pierwsze leczenie powinno być dla Was sygnałem, że trzeba znaleźć najsłabsze ogniowo, które przyczyniło się do wystąpienia tej choroby i je jak najszybciej zlikwidować. 

Zatem jeżeli Wasze zęby miały „trudny start” i wymagały leczenia już we wczesnym dzieciństwie, to niestety musicie się z tym liczyć, że co jakiś czas trzeba będzie je znowu „naprawiać”. Musicie też pamiętać, że w dużej mierze to OD WAS zależy jak szybko te zęby będą wymagały ponownej interwencji. Materiały stosowane do odbudowy zęba mają swoją ograniczoną żywotność, na to specjalnie nie macie wpływu. Ale na to co się dzieje na zębach wokół plomb już tak! 

Morbum evitare quam curare facilus est

Łatwiej zapobiegać niż leczyć – chyba nie ma zdania które lepiej podsumuje dzisiejszy tekst. Próchnica nie jest chorobą z której powodu każdy musi cierpieć, niestety w naszym społeczeństwie błędnie utarło się, że co by się nie zrobiło to i tak nas ona dopadnie. To błąd! Życie bez próchnicy jest możliwe, tylko trzeba zacząć o tym myśleć już od pierwszego zęba, do czego mam nadzieję Was przekonałam.


Drogi czytelniku! Jeżeli spodobał Ci się mój wpis, lub uważasz, że komuś może się przydać, będzie mi bardzo miło jeżeli go polubisz, skomentujesz i/lub podasz dalej. To dla mnie znak, że podoba Ci się moja działalność. Nic tak nie mobilizuje do dalszej pracy jak Twój głos!

Serdecznie zapraszam Cię do polubienia fanpaga na Facebooku – dzięki temu na pewno nie umknie Ci żaden nowy tekst. Nasze codzienne kadry znajdziesz na Instargramie. Zapraszam!