Browsing:

Tag: podróż

Sprawdzone zabawki na podróż z przedszkolakiem – TOP 6!

Sezon wyjazdowy w pełni. Rodzice wraz z dziećmi samochodami przemierzają Polskę wzdłuż i w szerz, zaliczają camperami długie eurotripy  albo samolotem podbijają ciepłe kraje. Podróżowanie z dzieckiem nie jest proste


No to w drogę!

Nie wiadomo dlaczego, u części przyszłych rodziców panuje przekonanie, że pojawienie się dziecka w domu oznacza koniec wakacyjnych wyjazdów, weekendowych wypadów oraz lokalnych wycieczek. O ile nie jest to związane z ograniczeniem domowego budżetu, to wcale nie pojmuję tego wniosku. Z dzieckiem podróżuje się rewelacyjnie – trzeba się do tego tylko odpowiednio przygotować biorąc po uwagę kilka elementów.


Baby on board

      Pierwsze koty za płoty. Nie ukrywam, że wizja 6 godzinnego lotu z dzieckiem delikatnie mnie paraliżowała. Z czasem pogodziłam się z tym, że nie jestem w stanie wszystkiego zaplanować, i tak o ile, mogę spakować się na każdą ewentualność, to nikomu nie zapewnię, że Ewa będzie miała dobry humor, nie będzie płakać oraz łaskawie zaśnie w samolocie. Więc przestałam się tym stresować, a skupiłam się na pakowaniu i przygotowaniu w taki sposób, żeby nadanie bagażu, odprawa, oraz kontrola odbyły się jak najbardziej płynnie. Pierwszą swą wyprawę samolotem Ewa spędziła w liniach Norwegian, dlatego będę się opierać na informacjach podawanych przez tego przewoźnika.


Bierzemy misia w teczke…

Podczas ostatniej wyprawy miałam okazję przyjrzeć się rodzicom podróżującym ze swoimi pociechami. Maluchy były wyposażone w przepiękne, kolorowe walizki, na których wygodnie podróżowały ciągnięte przez opiekunów, albo same dzielnie je za sobą transportowały. Ten widok tchnął mnie, do poszukania czegoś w co będę mogła przy następnej okazji wrzucić bagaż Ewy.


Podróże małe i duże

Święta, święta i po świętach. Jeszcze tydzień temu, zupełnie nie czułam, że już zaraz trzeba będzie szykować koszyczek, sprostać wyzwaniu pochłonięcia dwóch śniadań wielkanocnych i naleźć zakurzony pistolet na wodę. O nadchodzącej Wielkanocy przypominały mi rozmowy telefoniczne z mamą, podczas których  ustalałyśmy jaka sałatka wyląduje w tym roku obok tradycyjnej jarzynowej, kto najpiękniej udekoruje mazurki (JA 😀 ), oraz jak robić, żeby się specjalnie nie narobić.  Przyzwyczaiłam się już, że świąteczny nastrój dopada mnie dopiero w trasie do rodzinnych Kielc. Rok temu, jak to miałam w zwyczaju w ciąży, całą drogę przespałam. Tym razem miałam pokonać całą trasą sama z Ewą, i nie ukrywam, że byłam tym faktem przerażona. Zazwyczaj jadę sobie z tyłu (tak jak teraz, kiedy piszę te słowa), i dopóki córka nie uśnie to mam się kim zająć. Bez większych problemów pokonuję z dzieckiem krótkie trasy samochodem, a tym razem bez tatusia miałyśmy przejechać wspólnie, w ciszy i w spokoju 160 km. Właśnie, w ciszy i w spokoju – nic mnie bardziej nie rozprasza na drodze, jak wyjące z tyłu dziecko. I aby tego uniknąć mam kilka zasad których się trzymam oraz kilka akcesoriów bez których takiej podróży sobie nie wyobrażam: