26 lipca 2017
Sezon wyjazdowy w pełni. Rodzice wraz z dziećmi samochodami przemierzają Polskę wzdłuż i w szerz, zaliczają camperami długie eurotripy albo samolotem podbijają ciepłe kraje. Podróżowanie z dzieckiem nie jest proste czytaj dalej
26 lipca 2017
Sezon wyjazdowy w pełni. Rodzice wraz z dziećmi samochodami przemierzają Polskę wzdłuż i w szerz, zaliczają camperami długie eurotripy albo samolotem podbijają ciepłe kraje. Podróżowanie z dzieckiem nie jest proste czytaj dalej
26 października 2015
Nie wiadomo dlaczego, u części przyszłych rodziców panuje przekonanie, że pojawienie się dziecka w domu oznacza koniec wakacyjnych wyjazdów, weekendowych wypadów oraz lokalnych wycieczek. O ile nie jest to związane z ograniczeniem domowego budżetu, to wcale nie pojmuję tego wniosku. Z dzieckiem podróżuje się rewelacyjnie – trzeba się do tego tylko odpowiednio przygotować biorąc po uwagę kilka elementów. czytaj dalej
4 maja 2015
Pierwsze koty za płoty. Nie ukrywam, że wizja 6 godzinnego lotu z dzieckiem delikatnie mnie paraliżowała. Z czasem pogodziłam się z tym, że nie jestem w stanie wszystkiego zaplanować, i tak o ile, mogę spakować się na każdą ewentualność, to nikomu nie zapewnię, że Ewa będzie miała dobry humor, nie będzie płakać oraz łaskawie zaśnie w samolocie. Więc przestałam się tym stresować, a skupiłam się na pakowaniu i przygotowaniu w taki sposób, żeby nadanie bagażu, odprawa, oraz kontrola odbyły się jak najbardziej płynnie. Pierwszą swą wyprawę samolotem Ewa spędziła w liniach Norwegian, dlatego będę się opierać na informacjach podawanych przez tego przewoźnika. czytaj dalej
29 kwietnia 2015
Podczas ostatniej wyprawy miałam okazję przyjrzeć się rodzicom podróżującym ze swoimi pociechami. Maluchy były wyposażone w przepiękne, kolorowe walizki, na których wygodnie podróżowały ciągnięte przez opiekunów, albo same dzielnie je za sobą transportowały. Ten widok tchnął mnie, do poszukania czegoś w co będę mogła przy następnej okazji wrzucić bagaż Ewy. czytaj dalej
7 kwietnia 2015
Święta, święta i po świętach. Jeszcze tydzień temu, zupełnie nie czułam, że już zaraz trzeba będzie szykować koszyczek, sprostać wyzwaniu pochłonięcia dwóch śniadań wielkanocnych i naleźć zakurzony pistolet na wodę. O nadchodzącej Wielkanocy przypominały mi rozmowy telefoniczne z mamą, podczas których ustalałyśmy jaka sałatka wyląduje w tym roku obok tradycyjnej jarzynowej, kto najpiękniej udekoruje mazurki (JA 😀 ), oraz jak robić, żeby się specjalnie nie narobić. Przyzwyczaiłam się już, że świąteczny nastrój dopada mnie dopiero w trasie do rodzinnych Kielc. Rok temu, jak to miałam w zwyczaju w ciąży, całą drogę przespałam. Tym razem miałam pokonać całą trasą sama z Ewą, i nie ukrywam, że byłam tym faktem przerażona. Zazwyczaj jadę sobie z tyłu (tak jak teraz, kiedy piszę te słowa), i dopóki córka nie uśnie to mam się kim zająć. Bez większych problemów pokonuję z dzieckiem krótkie trasy samochodem, a tym razem bez tatusia miałyśmy przejechać wspólnie, w ciszy i w spokoju 160 km. Właśnie, w ciszy i w spokoju – nic mnie bardziej nie rozprasza na drodze, jak wyjące z tyłu dziecko. I aby tego uniknąć mam kilka zasad których się trzymam oraz kilka akcesoriów bez których takiej podróży sobie nie wyobrażam:
czytaj dalej